Na zielonym rynku przy ul. Armii Krajowej zwykle tętni życie, ale w ostatnich dniach jest pusto. Handlarze nie przyjeżdżają, bo wystraszyli się śniegu. Jest ich dosłownie kilku, a wśród nich Helena Szymańska, która niczego się nie boi i jest tu zawsze, bo dorabia do emerytury.
Nas tu w ogóle jest już bardzo mało. Coraz mniej
– liczy, że dosłownie kilka osób jeszcze handluje na zielonym rynku przy ul. Armii Krajowej. Może z dziewięć, najwyżej, no ale ostatnio faktycznie nie przyjeżdżają.
A ona z nosem czerwonym od mrozu sprzedaje swoje przetwory. Stoi obok koleżanki, która handluje jabłkami z własnego ogrodu.
Wszystko tu jest moje, własnego wyrobu
- pani Helena prezentuje swoje stoisko. Porobiła różne przetwory, paczuszki z suszonymi owocami i z grzybami – i sprzedaje. Poza tym soki, grzybki marynowane, różne koncentraty na zupy. Pełno małych słoiczków i buteleczek z syropami i ziołami. Ona się w tym specjalizuje.
Zioła także zbiera własnoręcznie. Suszy, segreguje, łączy w mieszanki, które — jak mówi — mają służyć ludziom tak samo, jak jej własnej rodzinie. Opowiada o tym z dumą.
Mam też różne syropy z mięty, z dzikiej róży, z głogu, z sosny… Mnóstwo tego. To już końcówka, dużo miałam, ale ludzie kupili
– chwali się. Sama robi także na drutach lub na szydełku, na przykład ostatnio dzwoneczki - ozdoby na choinkę oraz różne korale, a także skarpety i wełniane buciki. Jest nawet sianko wigilijne.
Wszystko to ja robiłam i wszystko jest bio
- chwali z dumą.
Pani Helena mieszka w Głogowie, ale w Serbach ma pole i sad po rodzicach. Uprawia, zbiera, przerabia. Stąd są powidła, przeciery, syropy z malin, mięty, sosny, głogu, dzikiej róży. Sama wykopuje dziki chrzan, bo — jak mówi — ten równy i ładny to nie to samo. Ludzie wolą ten prawdziwy, pachnący.
Na co dzień pomaga jej pan Arek, który z grzeczności przechowuje jej towar w swoim sklepiku, żeby nie musiała dźwigać.
My tu sobie pomagamy jak możemy
– przyznaje pani Helena. Choć jest na emeryturze, dorabia handlując na rynku — inaczej trudno byłoby związać koniec z końcem.
Zawsze mówię, że jak zarobię na masełko i chleb, to już dobrze. Chociaż tak się śmieję, że na pół litra i zagrychę — a ja alkoholu nie piję!
- żartuje. Mówi to wszystko pogodnie, z humorem, nie narzeka. Śnieg prószy, rynek pustoszeje, ale ona wciąż jest na straganie. I dzięki pani Helenie — jej energii, pracowitości i serdeczności — ten zimowy rynek nie jest zupełnie pusty.
Dramat we wsi pod Głogowem
i znowu SZLICHTYNGOWA przebiła GŁOGÓW i nocny turysta i mieszkaniec przystanku to pikuś a te psy to nie sa z tej samej wsi a kozy to własna chodowla prawda ; a sołtys dowiedziałsię ostatni porzed władzą gminy
NO
09:20, 2025-11-27
Śnieg przestraszył handlowców z Głogowa
Dziękujemy za pyszne przetwory
Kaziu
09:09, 2025-11-27
W Głogowie zamkną wielkie rondo
zaraz zaraz a ten lis MAJOR TO TAKI WAŻNY MAJOR ŻE ZBIERAJA CZERWONE CHODNIKI W SMIETNIKACH CALEGO MIASTA BEDZIE TAK JAK NA ALASCE CZY JAK
OJ
08:58, 2025-11-27
W Głogowie zamkną wielkie rondo
O MATKO CIELECA SAME MARSZALKI W GLOGOWIE SIE OBJAWILY I WETA SIE ZACHCIALO GLOGOW TO NIE SEJM WIELKI A Z BUTA ZA MOST TO NIE LASKA
SZLAPKA
08:48, 2025-11-27
0 0
Dziękujemy za pyszne przetwory