Zamknij

[WIDEO] Daniel Stawecki z Głogowa w Sejmie: Bez reform zapłacimy więcej za odpady

Mateusz Komperda Mateusz Komperda 07:35, 12.11.2025 Aktualizacja: 07:53, 12.11.2025
Skomentuj Mateusz Komperda Mateusz Komperda

Problemy z tekstyliami i systemem kaucyjnym. A to nie koniec. Bo problemy się mnożą, gminne spółki boją się strat a mieszkańcy podwyżek opłat. 

Takie ostrzeżenie padło w ubiegłą środę (5.11.) w Sejmie podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu samorządowego. O problemach gospodarki odpadami mówili przedstawiciele branży z całego kraju, w tym głogowianin Daniel Stawecki, wiceprezes GPK Głogów i członek zarządu Rady RIPOK. A także poseł Łukasz Horbatowski, który jest wiceprzewodniczącym tego zespołu. Szukano więc rozwiązania tych problemów. 

 

Nie są na to gotowi

Jeśli gminy nie osiągną unijnych wymagań środowiskowych, to będą za to po prostu karane. Jakie są unijne wytyczne? Samorządom narzucono tzw. procentowy poziom przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów. I tak za 2024 rok powinno to być 45 procent, a już za 2025 roku 55 procent. Dzisiaj wiadomo, że to nie jest do osiągnięcia. Co to oznacza? Problemy.

Zdaniem przedstawicieli RIPOK-u to właśnie te kary, a nie tylko rosnące koszty przetwarzania odpadów, będą głównym czynnikiem wpływającym na kolejne wzrosty opłat dla mieszkańców. – Ceny za wywóz śmieci mogą gwałtownie wzrosnąć – alarmował przewodniczący Rady RIPOK Piotr Szewczyk. Być może nawet w granicach 20 procent.

Dlatego potrzebne są zmiany prawne, które dadzą szansę zbliżyć się do tych wymagań. Zyskać na czasie.

Przecież nikt nie chce słyszeć o podwyżkach

– nie ukrywa Daniel Stawecki, że w najbliższych dwóch-trzech latach te faktycznie mocno odbiłyby się po kieszeni mieszkańców.

Chaos przez tekstylia

Choć na tym problemów nie koniec. Jest ich więcej. Jednym z trudniejszych tematów są odpady tekstylne. Od stycznia obowiązuje w całym kraju nakaz selektywnej zbiórki ubrań i tekstyliów nadających się do ponownego użycia. Chociaż faktycznie wymagania prawne stanowią tylko i wyłącznie o przyjmowaniu selektywnym tych odpadów na PSZOK-ach. Nigdzie nie jest zapisane to, by organizować dodatkowe zbiórki lub podstawiać jakichkolwiek pojemniki.

– Problem tekstyliów trwa od miesięcy i jest efektem złej komunikacji. W Głogowie od lat przyjmowaliśmy takie odpady w punktach selektywnej zbiórki, ale błędna kampania ogólnopolska wprowadziła zamieszanie. Mieszkańcy, przestraszeni, zaczęli znosić wszystko, co zawiera tkaninę – od ubrań po dywany i obuwie – wymienia.

Choć udział tej frakcji w ogólnej masie odpadów jest niewielki, koszty jej zagospodarowania wzrosły kilkunastokrotnie.

Ilość tekstyliów dwukrotnie, a ceny ich przerobu nawet pięciokrotnie

– mówi.

System kaucyjny nie pomaga

Wielkie zmiany czekają też rynek surowców wtórnych. System kaucyjny, w założeniu, ma zwiększyć recykling butelek i puszek, ale dla spółek komunalnych to także ryzyko utraty części przychodów.

Nasze szacunki pokazują, że przez system kaucyjny możemy stracić nawet półtora miliona złotych rocznie

– wylicza Stawecki.

To przychód, jaki dziś spółka GPK uzyskuje ze sprzedaży PET-ów czy aluminium. Straty trzeba będzie pokryć. – Na Zachodzie te rozwiązania tworzono równolegle 15–20 lat temu. My mamy system gminny od 2013 roku, zbudowaliśmy go od zera wraz ze zbiórką butelek PET i puszek aluminiowych, teraz nagle przekierowuje się część surowców poza niego. To uderzy w lokalne instalacje, które inwestowały w linie do sortowania – zauważa głogowianin. Na razie trwa okres przejściowy. – Dopóki większość butelek nie będzie oznaczona kaucją, mieszkańcy nie odczują jeszcze zmian, ale to tylko kwestia czasu – dodaje Stawecki.

Trzeba szukać oszczędności

Oszczędności mogą dać inwestycje. Stawecki nie ukrywa, że rozwój instalacji do przetwarzania odpadów – biogazowni i spalarni, to konieczność. Wyjaśnia, że biogazownia mogłaby rozwiązać problem frakcji organicznej. Jeszcze większym wyzwaniem są tzw. frakcje nadsitowe – energetyczne odpady, których nie da się już przetworzyć, a które stanowią nawet 40 procent masy odpadów zmieszanych.

Nasza spółka płaci już blisko 800 zł za każdą tonę takiej frakcji

– zdradza.

– To horrendalny koszt i główna przyczyna rosnących cen – dodaje.

Budowa instalacji termicznej to jednak ogromny wydatek. – W Inowrocławiu nasz współwłaściciel PreZero Polska podjął się budowy jednej z największych w kraju, której koszt budowy szacuje się na ponad 1,5 mld złotych – informuje. 

Dodaje, że spalarnie nie są zagrożeniem dla środowiska. – To najczystsze instalacje, jeśli chodzi o emisje. Dają relatywnie tanie ciepło, prąd i częściową niezależność energetyczną dla danego regionu – mówi o zaletach Stawecki. Pomysł na taką instalację jest czas brany pod uwagę na terenie Zagłębia Miedziowego - w Legnicy. 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%