Brutalny atak na kebab w centrum Głogowa! Zaatakowali z tasakiem w ręku

Atak na kebab w centrum Głogowa. Dwóch mężczyzn zdemolowało lokal i pobiło jego właściciela. – Przyłożył mi tasak do twarzy. Mógł mnie zabić – mówi Anwar Jahid.

Było kilka minut po północy (29.07.), kiedy właściciel baru z kebabem przy alei Wolności usłyszał trzaski dochodzące z tyłu lokalu. Jakby ktoś z całej siły kopał w drzwi.

Nie wiedziałem co się dzieje. Pobiegłem tam i niemal zamarłem z przerażenia

– mówi Anwar Jahid (35 l.), właściciel. Było tam dwóch agresywnych, młodych mężczyzn. Jeden z nich miał tasak. I zaczęła się awantura.

Ciosy w drzwi i krzyk

Większość mieszkańców pobliskich bloków spała, nieświadoma, że kilkanaście metrów od ich balkonów rozgrywa się dramat. W popularnym kebabie na al. Wolności, który czynny jest do późnych godzin – nawet do trzeciej w nocy. Dzisiejszej nocy ruch był tam niewielki. Zwykle w weekendy – właśnie o tak późnej porze – bywa tam więcej klientów. Tym razem dwóch mężczyzn nie przyszło tam w odwiedziny by coś zjeść. 

Usłyszałem hałas z tyłu, jakby ktoś walił w drzwi magazynu. Obszedłem budynek i wtedy ich zobaczyłem. Dwóch. Jeden z nich miał w ręku tasak. Wtedy naprawdę się przestraszyłem

– mówi właściciel lokalu.

Nie zdążył zareagować. Jeden z napastników zauważył go i natychmiast ruszył w jego stronę.

Był bardzo agresywny. Zanim zdążyłem się cofnąć, uderzył mnie ręką. Nie powiedziałem ani słowa, po prostu próbowałem się ratować

– relacjonuje mężczyzna. Próbował uciekać, ale napastnicy ruszyli za nim. Chcieli go dopaść.

Ostrze przy twarzy

Wszystko zarejestrował monitoring. Na kamerach widać, że Anwar wybiegł z powrotem na ulicę, próbując schować się za samochodami. Jeden z napastników – ten, który wcześniej go uderzył – go gonił. Chwilę później dołączył drugi - miał w ręku tasak.

To było jak jakiś koszmar. Biegłem, a on za mną z tasakiem. Próbował mnie nim zranić. Mógł mnie zabić! Gdyby nie refleks nie byłoby mnie tu dziś

– jest przerażony tym co się stało.

Na pomoc z lokalu wybiegli do niego koledzy, z którymi pracuje. Ale i oni byli w szoku. Wystraszyli się.

Wołałem pomocy. Bałem się. Ten z tasakiem był nieobliczalny. Krzyczał, biegał po ulicy

– opowiada.

Według relacji właściciela, napastnicy byli młodzi i bardzo agresywni. To nie wyglądało na zwykły wybryk. To była przemyślana napaść. – Może chcieli zrobić mi krzywdę. Może coś zaplanowali. Nie wiem. Nie znam ich – martwi się.

Szyby w kawałkach

Po tym jak Anwar schronił się w środku i zamknął drzwi, agresorzy nie odpuścili. Zaczęli kopać w szyby. Powybijali je – wręcz zdemolowali lokal. Pracownicy baru wezwali policję. Zanim jednak patrol dotarł na miejsce, sprawcy zdążyli uciec. W okolicy nie było po nich śladu.

Rano w lokalu pracowali policyjni technicy. Zbierali ślady, przeglądali nagrania z monitoringu. Kamera zainstalowana nad wejściem uchwyciła moment, w którym napastnik z tasakiem zbliża się do właściciela i próbuje go zranić.

Gdybym nie uskoczył, byłoby po mnie

– mówi Anwar, który nie kryje emocji.

Właściciel kebabu pracuje w Głogowie od lat. Pochodzi z Bangladeszu. Jest znany w okolicy. Nie rozumie, dlaczego to spotkało właśnie jego. Po raz kolejny, bo podobne sytuacje już wcześniej tutaj miały miejsce – nie ukrywa, że zdarzają się agresywni klienci. Coś się im nie podoba. Twierdzi, że w ostatnim czasie do wyzwisk dochodzić coraz częściej. Nie czują się tutaj bezpiecznie. – Chcę tylko spokojnie prowadzić biznes i żyć – mówi ze łzami w oczach.

Mieszkańcy osiedla są poruszeni. – Było słychać krzyki, później huk tłuczonych szyb. Dopiero rano dowiedzieliśmy się, że ktoś po naszym osiedlu biegał z tasakiem – mówi pani Maria z pobliskiego bloku. Inny sąsiad dodaje. – To cud, że nikt nie zginął – zastanawia się, co dalej będzie.

Sprawą zajmuje się głogowska policja. Do ataku na kebab na starówce w Głogowie doszło ponad rok temu. Kilku zamaskowanych mężczyzn zniszczyło drzwi i zdemolowało lokal. 
(MK)