- Pierwszy raz usłyszeliśmy o nowotworze, gdy Ala miała 17 lat. To nowotwór mózgu, glejak o wysokim stopniu złośliwości - opowiada mama, Marzena Kopaczewska z Bukwicy. - 10 lat temu po słowach lekarza struchlałam. Nie wiedziałam, czego mamy się spodziewać. Jednak Alicja przeszła operację, a po okresie rekonwalescencji życie wróciło na wcześniejsze tory - wspomina. Jednak 1,5 roku później choroba znów zaatakowała. Szczęśliwie i tym razem operacja i naświetlanie dały pozytywny efekt i Alicja wróciła do normalności.
- Przez lata wydawało nam się, że wszystko jest dobrze. Wspomnienia ze szpitala jawiły się nam jak za mgłą. Świętowaliśmy co roku kolejne urodziny - wspomina pani Marzenia. Czas spokoju trwał 8 lat, aż po okresie uśpienia nowotwór zaatakował ponownie. - Byliśmy jednak dobrej myśli. Pamiętaliśmy, jak było wcześniej i nastawiliśmy się na taki scenariusz: wytną, naświetlą i będzie dobrze. Ale tym razem sytuacja niemile nas zaskoczyła - przyznaje pani Marzena.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz