- Trzeba pomagać, ale też siebie nawzajem szanować - mówią mieszkańcy tego osiedla. Interweniują w sprawie bezdomnych, którzy trzy razy w tygodniu - w poniedziałki, środy i piątki - przychodzą po żywność do kuchni Brata Świętego Alberta znajdującej się przy kościele NMP w Głogowie.
Ludzie zwracają uwagę na to, że bezdomni zostawiają po sobie sporo śmieci. - Wyrzucają opakowania czy butelki gdzie się da. Mało tego - tutaj obok kościoła jest zadrzewienie. Chodzą tam i załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne. Ale ich widać. Spaceruję tędy często z wnuczką. To jest coś obrzydliwego - opowiada pani Teresa.
Problemem są też alkoholowe libacje pod kościołem. - To są różni ludzie, z różnymi problemami. Często tacy, którym z trudnością przychodzi stosowanie się do podstawowych zasad. A przecież mają do dyspozycji toaletę i prysznic w kościele - nie ukrywa Krzysztof Fryczyński, z miejskiego urzędu, pomagający w akcji wspierania bezdomnych.
To wszystko potwierdza kucharka Eugenia Walczak (71 l.). - Nawet ostatnio zaproponowałam, aby pozamiatali po sobie pety... brak słów - załamuje ręce. Pomocy się nie doczekała. Teraz będzie prosiła proboszcza parafii, aby coś z tym w końcu zrobić.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz