Nie mogę w to uwierzyć - mówi sprzedawczyni ze sklepu Słoneczko przy ul. Rudnowskiej, pani Małgorzata. Sprzedała młodemu człowiekowi bułkę, dołożyła mu nawet 40 groszy, bo wyglądał na głodnego. A on zaraz wrócił i ukradł puszkę z pieniędzmi zbieranymi dla chorej dziewczynki - Marysi z Brenna. Puszka była ładna, stała na ladzie w sklepie od początku września. Zebrało się w niej już sporo pieniędzy. Połowa puszki była, w środku nawet widać było banknoty. Młody człowiek przyszedł do sklepu około 15. Kupił właśnie tę bułkę, do której trzeba mu było dołożyć.
- Chudy był, rękę miał zakrwawioną - opowiada sprzedawczyni. Chwilę potem zobaczyła kątem oka, że wrócił do sklepu i... zabrał puszkę dla Marysi. Klienci widzieli jak ucieka. Wezwali policję, która przyjechała bardzo szybko. Złodziej uciekł w stronę starej cukrowni. Policjanci zatrzymali go w pościgu. - Chwała im za to - mówili ludzie. Cóż, przy wejściu do cukrowni w zrujnowanych budynkach mają siedzibę bezdomni i różne lumpy. Niestety, w okolicy w związku z tym zrobiło się niebezpiecznie. Właśnie tam policjanci złapali złodzieja, młodego człowieka. Niestety, nie było puszki. - Wiemy tylko, że jest rozbita, a z pieniędzmi nie wiadomo co się stało - mówią pracownice sklepu.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz