Kobiety przejmują Spartę i mają wielkie plany.
Kobiety przejmują Spartę i mają wielkie plany. Mamy dla Was reportaż z A-klasy, która przestaje być tylko męską sprawą. Dlaczego? W Przedmościu, w powiecie głogowskim, na początku wiosny wydarzyło się coś, co można by uznać za lokalną rewolucję. Mały klub piłkarski Sparta, gdzie ambicje sięgają znacznie wyżej – zmienił zarząd. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że na jego czele po raz pierwszy w historii stanęły… kobiety.
– Wiadomo, jak to zwykle wyglądało – mówi Marcin Kuchnicki, jeden z dotychczasowych działaczy. – Kluby piłkarskie przez lata zarządzane były głównie przez panów. Kobiety były obecne, jasne – w komisjach, w szatniach, na trybunach. Ale rzadko kto oddawał im stery – dodaje. A jednak 31 marca na walnym zebraniu w Przedmościu wszystko się zmieniło. Trzy kobiety – Anita Gruchała, Klaudia Gruchała i Beata Osińska – jednogłośnie zostały wybrane na najważniejsze funkcje w klubie. Anita została prezesem, Klaudia wiceprezesem, a Beata – skarbnikiem. I jak same mówią, do dziś nie mogą w to uwierzyć.
– Nigdy o tym nie myślałam – przyznaje Anita Gruchała, świeżo upieczona prezeska Sparty. – Byłyśmy zawsze blisko klubu. Mój mąż grał, potem syn. Jestem przy Sparcie od 25 lat, od kiedy syn był mały. Ale nigdy nie miałam wpływu na decyzje, bardziej kibicowałam z boku. A tu nagle – jednogłośne głosy. I masz – rządzimy – opowiada. Nie bez emocji wspomina moment wyboru także Beata Osińska, skarbniczka. – Emocje były, naprawdę. Coś jak „habemus papam”, tylko nasze – lokalne. Może i nie z Watykanu, ale ważne tak samo – dorzuca.
Choć emocje jeszcze nie opadły, panie mają już głowy pełne planów. – Chcemy iść do przodu – mówi Anita. – Mamy drużynę młodzieżową, ale marzy nam się jeszcze lepsze szkolenie dzieci oraz młodzieży. I oczywiście awans. Okręgówka to nasz cel – zapowiada. Na razie jednak uczą się nowej roli.– Trochę się bałam – nie kryje prezeska. – Nigdy nie podejmowałam takich decyzji, nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Ale mamy dobrą ekipę, ludzie są pomocni. Poza tym znam klub od podszewki, wiem, gdzie co jest, kto co robi – zapewnia.
O pieniądze dba Beata, która choć może nie jest wielkim znawcą piłki nożnej, to zna się na finansach – i to wystarczy. – Od lat jestem blisko Sparty, byłam członkiem klubu, wspierałam, jak mogłam. Teraz mam na głowie budżet. I to jest wyzwanie – bo plany są duże, a fundusze – jak to w A-klasie – ograniczone – nie ukrywa. Wśród planów: powiększenie trybun. – Bo jeśli myślimy o awansie, to musimy też myśleć o infrastrukturze – zaznacza Anita. – Większe trybuny, może inwestorzy… Pożyjemy, zobaczymy – mówi. A jak na nowe władze reagują zawodnicy? – Na początku szok – śmieje się prezeska. – Jeden z chłopaków usłyszał gdzieś mimochodem, że zarząd to teraz – te panie z trybun. Potem już cała szatnia wiedziała. Ale nie odwracają się plecami. Planujemy spotkanie, integrację, chcemy się lepiej poznać – kontynuuje Anita.
Czy będą rządzić twardą ręką? – A jakże! – nie ma wątpliwości Beata. – Trzy kobiety, które od lat są blisko klubu, które wiedzą, co i jak – myślę, że chłopakom nie będzie łatwo wejść nam na głowę – dodaje. Z trybun do gabinetów, ze wsparcia do decyzji – tak wygląda historia nowego zarządu Sparty Przedmoście. Zwykła A-klasa, niezwykła zmiana.
(MK)
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz