W Jerzmanowej pod Głogowem kłócą się o uchodźców

Radni gminy Jerzmanowa rozpatrywali petycję grupy mieszkańców w sprawie podjęcia działań zapobiegających tworzeniu ośrodków dla nielegalnych imigrantów. Nie odrzucili jej.

Uchwała dotycząca petycji stanęła na sesji w środę (25.06.). Petycja wpłynęła do gminy w maju br., podpisało ją ponad 400 mieszkańców gminy, a dotyczyła tego, aby radni podjęli działania zapobiegające tworzeniu na terenie gminy ośrodków dla nielegalnych imigrantów – czy to w ramach przyjmowania ich na mocy pakietu migracyjnego ustanowionego przez Unię Europejską, czy też innego rodzaju umów lub krajowego prawodawstwa.

Rada gminy Jerzmanowa uznała się za niewłaściwą do rozpatrywania takiej petycji i przekaże petycję do organów właściwych do jej rozpatrywania, to jest do ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz do szefa urzędu ds. cudzoziemców

- poinformowała przewodnicząca komisji skarg i wniosków rady gminy Jerzmanowa Marzena Bury. Taką właśnie uchwałę, dotyczącą przekazania petycji wyższym organom, podjęli w środę na sesji radni. Przeszła ona dziesięcioma głosami, przy dwóch głosach wstrzymujących się. Wstrzymali się radni Paweł Jaworek i Andrzej Hawrot.

Dziś radni umyli ręce

– podsumował Maciej Junke, jeden z inicjatorów petycji do radnych, który był obecny na sesji. Radni dopuścili go do głosu.

Zapowiedział, że kredyt zaufania części mieszkańców do radnych może niebawem się zmniejszyć z uwagi właśnie na podejście do tego konkretnego problemu.

Jest to sprawa, która dotyczy naszego i waszego poczucia bezpieczeństwa, także waszych dzieci i rodzin. Wiele samorządów podejmuje działania, przyjmuje uchwały, które są w interesie mieszkańców: Przemków czy Kotla – niedaleko. My mieszkańcy gminy Jerzmanowa także oczekujemy od państwa działania w interesie mieszkańców

- powiedział. Według niego jednak interes mieszkańców nie został uwzględniony, a te ponad 400 osób, które podpisały petycję, może się czuć rozczarowanych twierdzeniem radnych, że ta sprawa nie należy do ich kompetencji.

Po wystąpieniu podsumował, że jak już będzie pożar, to radni będą wtedy studnię gasić.

Wystąpieniem tego mieszkańca bardzo poruszyła się zarówno radna Marzena Bury (przewodnicząca komisji skarg i wniosków), jak i wójt Anna Obolewicz. Zarzucanie radnym braku zainteresowania problemem uznała za krzywdzący. Była zdenerwowana, że ktoś rozprzestrzeniał wśród mieszkańców wiadomość, że w Potoczku – w miejscu gdzie właśnie powstaje centrum integracji mieszkańców - rozpoczęła się budowa centrum dla uchodźców.

Przekonywała także, że petycja była konsultowana z działem prawnym gminy i w ramach przepisów prawa radni nie mogli podjąć uchwały zgodnej z oczekiwaniem jej twórców.

Informowaliśmy na stronach gminy, że żaden ośrodek dla uchodźców się tu nie buduje, że żadne działania w tym zakresie nie są wykonywane. Więc skąd ta interwencja, jaka jest podstawa prawna tego, że mamy podjąć działanie?

- pytała wójt Anna Obolewicz. Ale Maciej Junke nie mógł jej już wskazać, gdyż nie dopuszczono go do głosu.

Żyjemy w niepewnych czasach, mamy się wspierać a nie dzielić. Będzie moment odpowiedni, to będą takie działania podejmowane. Będę pierwszą osobą, która podejmie działania i o tym poinformuje

- powiedziała wójt Anna Obolewicz.

(DN)