Zamknij

Chcieli zabrać pisklęta dzikiej kaczce. Jak to się skończyło?

13:07, 16.06.2020 Mateusz Komperda Aktualizacja: 13:22, 16.06.2020
Skomentuj

Ta historia zaczęła się w poniedziałek (15.09.), kiedy kacza rodzina przechodziła al. Wolności. Uratowała ją grupa głogowian, którzy próbowali wezwać różne służby, ale w końcu sami przeprowadzili kaczą rodzinę do fontanny. Świetnie sobie z tym poradzili. Pisaliśmy o tym: TUTAJ.

To jednak nie koniec, gdyż we wtorek (16.06.) urząd miasta zlecił wyspecjalizowanej firmie, aby kaczki wyłapała i przewiozła je w bezpieczniejsze miejsce, najlepiej nad Odrę. Podobno prosili o to mieszkańcy, którzy obserwowali, że kaczki próbowały wyjść z fontanny, ale nie mogły, bo za wysoko i za ślisko.

Dlatego przyjechali fachowcy, którzy po dość długich staraniach wyłowili małe kaczuszki. Było ciężko, ale dali radę. Niestety, ich matka została i nie chciała się dać złapać. Latała jak oszalała nad fontanną i szukała swoich piskląt. Właściciel specjalistycznej firmy zapowiedział, że skończył akcję - dorosła kaczka sobie poradzi, a małe kaczuszki trafią do adopcji. Na co nie zgodzili się dziennikarze z głogowskich mediów i mieszkańcy, którzy przyszli jako obserwatorzy. Summa summarum przyniesiono karton po butach z kaczuszkami i wypuszczono je z powrotem, do fontanny, gdzie czekała na nich mama.

W urzędzie miasta powiedziano nam, że to miało być inaczej zorganizowane. Kacza rodzina miała być przeprowadzona nad Odrę. Właściciel specjalistycznej firmy twierdzi, że kaczki w fontannie sobie poradzą, za kilka dni będą same wychodziły, a za dwa tygodnie zaczną latać. Aby im tylko nikt nie zrobił krzywdy.
RED

(Mateusz Komperda)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%