Niestety, prognozy ekonomiczne nie są optymistyczne, a szczyt inflacji wciąż jeszcze przed nami. - Myślę, że to może być już jesienią - te przykre informacje kieruje do nas Jarosław Hermaszewski, wykładowca zarządzania, finansów oraz finansów publicznych w PWSZ w Głogowie. Dziś inflacja jest na poziomie około 12 proc., a on twierdzi, że podejdzie jeszcze pod 18 proc.
- Jeśli chodzi o wzrost cen, to z pewnością ceny artykułów spożywczych, ale również przemysłowych będą rosły - prognozuje. Przyjmując, że dziś średnio chleb pszenno-żytni kosztuje około 3,60 zł, to według niego może kosztować 6 - 7 zł. Może to nie aż 10 zł, ale i tak cena się podwoi...
- A to dlatego, że w gospodarce globalnie zabraknie surowca. Wojna na Ukrainie spowodowała, że zarówno ukraińskie zboże, jak i rosyjskie, nie pojawi się na rynku międzynarodowym. Ukraina i Rosja były głównymi eksporterami zboża na świecie, a brak zboża oznacza duży popyt, a to oznacza z kolei, że ceny pójdą w górę. To klasyczne prawa ekonomii - mówi.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz