- Czy zwrócą nam nasze pieniądze? - pytacie. I opisujecie swoje problemy. Pani Marta miała w maju wylecieć na urlop do Izraela. Niestety, z wiadomych przyczyny - zagrożenia koronawirusem - ma nadzieję, że wycieczka nie dojdzie do skutku. - Wpłaciła już ostatnią ratę - nie ukrywa. I czeka na informację, co dalej. Na razie biuro podróży milczy. A chodzi o kilka tysięcy złotych.
Takich przypadków jest więcej. - Mieliśmy wypoczywać w wakacje we Włoszech - pisze do nas pani Katarzyna. Nawet gdyby okazało się, że sytuacja zmieni się w najbliższych tygodniach, to i tak chce zrezygnować z podróży. - Boję się - zaznacza.
Na przykład Itaka odwołała loty tylko do połowy kwietnia, TIU i Rainbow do 31 marca. Pan Łukasz miał lecieć w czerwcu do Turcji. - To nie oznacza, że taką wycieczkę można jednak wymówić - opowiada pan Łukasz. I dodaje, że dowiedział się, że umowy nadal obowiązują. - Są tak skonstruowane, że biuro podróży może naliczyć nawet dodatkowe koszty. I nie chodzi tylko o zaliczki, ale też koszty całego przedsięwzięcia. - Powiedzieli nam, że być będziemy musieli jeszcze... dopłacić do interesu - zauważa. Wycieczka dla czterech osób z dziećmi kosztować miała 8 tys. zł. Wpłacił zaliczkę w kwocie 1 tys. 500 zł.
Próbowaliśmy skontaktować z biurami podróży. Niestety wszystkie odmawiają kontaktu z dziennikarzami. Mało tego - nawet z klientami. - Nic nie wiadomo - usłyszeliśmy na infolinii, bo większość tych stacjonarnych biur jest po prostu zamknięta. Tak jak to Rainbow na starówce w Głogowie.
Prawnicy alarmują: Poczekajcie na specustawy rządu. To jest sytuacja nadzwyczajna. Jeżeli biura podróży będą starały się wyciągnąć od was jakieś dodatkowe pieniądze, to nie dajcie się oszukać. Sprawy będą kończyły się w sądach. To nie wasza wina, że wycieczki nie dojdą do skutku.
Takie sprawy będzie można kierować też do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenta.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz