Nielegalne składowisko odpadów chemicznych przy ul. Południowej nadal nie zostało zutylizowane. Miasto stara się o dofinansowanie na usunięcie i zutylizowanie tych chemikaliów. Jest ich sporo, bo szacuje się, że to ponad 3600 ton.
Wojciech Borecki, zastępca prezydenta Głogowa, który w ubiegłym miesiącu znów był w tej sprawie w Warszawie, tym razem w ministerstwie klimatu. Spotkania z ministrami, inspektoratami i parlamentarzystami jednak niewiele dają. - Niestety ludzie na ministerialnych stanowiskach zmieniają się dość często. Kiedy dojdzie do rozmów i wydaje się, że temat ruszy z miejsca, to później znów wszystko staje na wiele miesięcy i wracamy do punktu wyjścia. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej - dodaje.
Rząd uruchomił nawet specjalny program pomocowy "Usuwanie Porzuconych Odpadów", który obsługuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jednak, aby się do niego zakwalifikować, należy spełnić kilka warunków. Tym podstawowym jest lokalizacja.
- Składowisko powinno znajdować się na działkach gminnych lub należących do Skarbu Państwa - wyjaśnia Borecki i przypomina, że chemikalia w Głogowie znajdują się na działce prywatnej. Po drugie, w ocenie wniosków, brany jest także pod uwagę współczynnik zamożności mieszkańców gmin.
- I tu natrafiamy na kolejną przeszkodę, ponieważ mieszkamy w bogatym regionie Zagłębia Miedziowego, gdzie dochód przypadający na jednego mieszkańca jest znacznie wyższy niż w innych regionach naszego kraju. Nawet gdybyśmy spełnili ten pierwszy z warunków i składowisko znajdowałoby się na działce gminnej, to otrzymalibyśmy maksymalnie do 10 procent zwrotu kosztów jego utylizacji - bo jesteśmy - według kryteriów NFOŚ - bogatą gminą - tłumaczy Borecki. Na utylizację składowiska potrzebna jest kwota sięgająca aż 36 mln zł.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz