Dantejskie sceny rozgrywają się w przychodni przy ul. Kościuszki. Pacjenci krzyczą, grożą, wyzywają. - Już się do tego przyzwyczailiśmy - o słownej agresji mówi Helena Kijanko-Link z firmy Medyk-Star. Opowiada o pacjentach, którzy oczekują i żądają przyjęcia natychmiast i nie przebierają w słowach gdy muszą zaczekać. Zwłaszcza młodzi.
- Najgorsze jest pokolenie z roczników 90 plus, wychowane w przekonaniu, że im się wszystko należy, wymagające załatwienia sprawy w tej chwili - opisuje, jak pilnują kolejki, nie przepuszczą nawet osoby z bólem, która ma pierwszeństwo.
- Albo pokazuje pielęgniarce na zegarek, że on już tutaj czeka z godzinę, a na 17 jest umówiony na grilla w Kulowie - wylicza. Albo gdy pacjent wysyłał pielęgniarkę, by przekazała lekarzowi, żeby się pospieszył, bo za długo trzyma pacjenta, już 22 minuty, a on przecież czeka. A jak w poczekalni zbierze się kilka młodych osób, to zaczynają się nakręcać, a od komentarzy na temat służby zdrowia więdną uszy. - Są sytuacje, gdy trzeba wyjść i poprosić o trochę ciszy - pani Helena przytacza ich komentarze: my na was pracujemy, dzięki nam tu jesteście, bo płacimy podatki.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz