Kamil Konieczny od godz. 10 jest w pracy. Jego salon na alei Wolności, podobnie jak inne w mieście, przez ostatnie dwa miesiące był zamknięty. Każdego dnia liczył straty. Klientów nie było, więc nie zarabiał pieniędzy. A opłacić trzeba było chociażby czynsz za lokal.
- Straty są duże - nie ukrywa. Teraz klientów jest tylu, że grafik na najbliższe dni ma wypełniony po brzegi. Od poniedziałku do piątku strzyże mężczyzn w godz. 10-20, a w soboty do godz. 16. Uważa, że nie ma czego się obawiać, bo akurat w salonach fryzjerskich podobne obostrzenia - jak teraz w czasie epidemii - obowiązywały wcześniej. - Dezynfekcja przedmiotów, sprzątnie lokalu - to u nas zawsze było - dodaje. Obecnie trzeba pamiętać też o zakładaniu maseczek na twarz.
Cieszą się klienci. Wśród nich Adrian Matukiewicz (27 l.), który opowiada, że ciężko było przetrwać ostatnie tygodnie. - Włosy szybko rosły. Na szczęście dobrze się układały, więc za pomocą maszynki do golenia pozbywałem się odrostów na szyi - śmieje się.
Tam, gdzie fryzjerzy nie przyjmują na zapisy, trzeba ustawić się w długich kolejkach m.in. na placu Tysiąclecia.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz