Zamknij

Grzyb to pieniądz. Na straganach i przy lasach interes kwitnie na całego

14:58, 23.10.2019 Mateusz Komperda Aktualizacja: 14:58, 23.10.2019
Skomentuj

Helena Szymańska (68 l.) handluje na Zielonym Rynku przy ul. Armii Krajowej. Można u niej kupić dżemy, powidła, smalec, ale i grzyby. A tych naprawdę pełne wiadra. Pogoda dopisuje, więc wyprawy do lasu kończą się sukcesem. Przyznaje, że grzyby kupują ci, którzy nie mają czasu, by samemu zebrać. - Ludzie robią zapasy na święta na bigos, pierogi czy uszka - przyznaje.

Za jeden, niewielkich rozmiarów, pojemnik trzeba zapłacić 5 zł. A w nim ledwie kilka grzybków. - Myślę, że to nie jest wygórowana cena. Zwłaszcza, że przykładam się do zbiorów - zbieram tylko te zdrowe, ładne, nierobaczywe. Nigdy nie chwyta za nóżkę, bo mogą przez to zszarzeć - dodaje pani Helena.

Nie ukrywa, że w sezonie na grzybach jest w stanie zarobić miesięcznie nawet 2 tys. 600 zł. - Dla mnie chodzenie po lesie to przyjemność. Matka z babcią mnie nauczyły, jakie grzyby i jak zbierać. Jesienią można odłożyć na zasłużone wakacje - mówi kobieta. Ruch przy straganach duży, ale nie tylko tam. W drodze na Sławę grzybiarzy nie brakuje. Na przystanku autobusowym na skrzyżowaniu na Kotlę i Głogówku jakiś starszy mężczyzna wystawił kilka wiaderek grzybów i kartkę z ceną - od 30 do 50 zł za wiaderko w zależności od rozmiarów. Kierowcy chętnie się zatrzymywali.
AG

(Mateusz Komperda)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%