O pożarze katedry Notre Dame i o naszej odbudowywanej po zniszczeniach wojennych Kolegiacie rozmawiamy z proboszczem, ks. kan. Rafałem Zendranem.
- Nie ukrywam, że przez kilka godzin chodziłem z myślą, co mogłoby się stać, gdyby to dotknęło nas. Ale czy jesteśmy w stanie przewidzieć wszystko? Trudno powiedzieć, ale zwykle wtedy się o tym debatuje i dyskutuje, gdy się coś stanie, a przed wydarzeniem nikt o to nie pyta. To wcale nie znaczy, że nie należałoby tworzyć pewnej prewencji i przy okazji takich wydarzeń wzmożyć czujność - mówi Ks. Rafał Zendran.
Wielu z nas jest wstrząśniętych dramatem, jaki rozegrał się na naszych oczach w Paryżu. Pożar katedry Notre Dame nikogo nie pozostawił obojętnym. W stolicy Francji spłonęła 850 letnia (budowana od 1163 roku) świątynia o niezwykłym znaczeniu kulturowym, historycznym i religijnym.
Z pewnością wielu głogowian pomyślało też w tym momencie o głogowskiej Kolegiacie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, która jest jedną z najstarszych świątyń Dolnego Śląska. Jej początki sięgają pierwszych Piastów. Ufundowana została w 1120 roku, a zatem jest nawet starsza o 43 lata od swej francuskiej siostry.
- My jesteśmy kościołem, który odbudowuje zgliszcza, ale z zupełnie innego powodu. Czasem miewam myśli nieuczesane, że kiedyś ta Kolegiata została tak pięknie zbudowana, doposażana przez całe wieki, a przyszła II wojna światowa - Głogów był twierdzą, broniono się tu - i ona została zniszczona właściwie przez wojska sprzymierzone. I że my próbujemy odtworzyć to piękno, którego odtworzyć nie jesteśmy w stanie. Ciągle potrzebujemy na to nowe środki i można się zmęczyć taką informacją, że ciągle prosimy o pieniądze. Ale bez środków tego piękna po prostu już nie odbudujemy. Tak po ludzku to nie ja odbudowuję kolegiatę, tylko my wszyscy, głogowianie i za to jestem wdzięczny administrując tylko, czyniąc posługę gospodarza - mówi ksiądz Zendran.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz