Zamknij

Michał z rodziną prosi o pomoc w walce z ostrą białaczką szpikową

13:44, 29.07.2022 strony
Skomentuj

- Mam na imię Michał i mieszkam w Głogowie wraz z moją kochającą żoną oraz moimi pociechami - osiemnastoletnią córką i trzynastoletnim synem - mówi nam głogowianin, że do października ub. roku wszystko szło po ich myśli. - Wiedliśmy bardzo szczęśliwe życie i niczego nam nie brakowało - dodaje.

- Do momentu, kiedy w listopadzie przyszły niewinne bóle gardła i wysoka gorączka. Według lekarzy były zwykłym przeziębieniem lub anginą. Czułem się coraz gorzej i nikt nie potrafił mi pomóc - brałem sporą ilość antybiotyków, które w żadnym stopniu nie pomagały i teraz już wiemy. Były to pierwsze objawy ostrej białaczki szpikowej, o której nikt by nie wiedział gdybym podczas zwykłej wizyty u lekarza nie stracił przytomności i nie został przewieziony do szpitala, gdzie cudem wykryto u mnie ten nowotwór krwi - opowiada co go spotkało.

Razem z rodziną oraz znajomymi szukali kogoś, kto mógłby mi pomóc. - I znaleźliśmy profesora. Przyjął nas na teleporadę. Po świętach znowu trafiłem do szpitala MSWiA w Poznaniu, gdzie lekarze podjęli dalszą diagnostykę i leczenie - chemioterapię. Pierwszą chemię dostałem w sylwestra i potem dostawałem ją jeszcze przez tydzień, traciłem odporność, byłem w izolacji i tak przez ponad miesiąc - wspomina.

Łącznie takich cykli chemioterapii miał cztery. - Wszystkie te cykle wiązały się z tym samym - długi, bo trwający ponad miesiąc pobyt w szpitalu, utrata odporności, izolacja, potem powrót do domu na około dwa tygodnie. To wiązało się z bardzo dużymi kosztami, ponieważ trasa Głogów - Poznań wynosi 122 km, a my, czyli ja i moja rodzina, która była ze mną przy każdym powrocie do szpitala i domu, jeździliśmy i dalej jeździmy naszym własnym autem, co wiąże się z ogromnymi kosztami w czasach tak wysokich cen paliwa - dodaje.

Teraz czeka pana Michała przeszczep szpiku. - Dawca jest, jednak przed przeszczepem trzeba dopilnować mnóstwa spraw - jedną z nich jest bardzo kosztowne leczenie i usuwanie zębów, co więcej zostały też u mnie wykryte trzy torbiele - dwie w dziąsłach i jedna w zatoce szczękowej. Niestety usuwanie tych torbieli wiąże się z zabiegiem operacyjnym i z wizytami w prywatnej klinice, ponieważ czas mnie nagli i nikt inny nie jest w stanie pomóc. Po takim leczeniu i już najprawdopodobniej po przeszczepie będę musiał zadbać o nowe zęby, ponieważ sporą ich ilość mi usunięto - to także prywatnie, gdyż nikt na NFZ mi tego nie zrobi, stąd jawią się tutaj kolejne bardzo duże wydatki. Całość mojego leczenia jest okrutnie kosztowna, co znacznie nadwyręża nasz domowy budżet, którego zaczyna nam brakować, ponieważ przed chorobą ciężko pracowałem na własny rachunek, dzięki czemu starałem się jak najlepiej zadbać o swoją rodzinę tak, aby nic mnie i im nie brakowało, a teraz swą działalność z powodu mojej ciężkiej choroby i okrutnie długich pobytów w szpitalu musiałem zawiesić - przyznaje głogowian. Prosi o pomoc. W internecie pojawiła się zbiórka: TUTAJ.
RED

(strony)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%