- Od silnika się zaczęło - Wojciech Pindel opowiada, jak próbował gasić kombajn, ratować zboże, ale ogień był tak intensywny, że niewiele można było zrobić. Zadeptywał płomienie na skraju pola, by nie przeniósł się na pszenicę obok. Całe szczęście, że nic mu się nie stało, ale kombajn o wartości ok. 100 tys. zł jest na straty.
Naprawa kosztowałaby 60 tys. zł. Na nowy ich nie stać, spłacają kredyt na zakup ziemi. Straty ze spalonego zboża to ok. 30 tys. zł. - Początek żniw, a już jestem wykluczony, jeszcze ponad 50 hektarów do skoszenia, nie mam czym - mówi przybity nieszczęściem.
Nie załamuje się, bo ma maleńkie dzieci (1,5 i pół roku). Żona próbuje mu pomóc pisząc i dzwoniąc, gdzie się da. - W oczach mam ogień - przyznaje, że pożar był dla niego dużą traumą, ciężko byłoby mu teraz wsiąść do kombajnu.
- Przeżyłem powódź w 1997 roku, gdy zalało wszystkie pola, suszę w zeszłym roku się przetrwało, ale to już zbyt duża strata - przyznaje młody rolnik. Małżeństwo z Nosocic pilnie potrzebuje naszej pomocy, każdej. Najważniejsza będzie przy wykoszeniu pól. Jeśli ktoś chciałby pomóc panu Wojciechowi i jego rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją lub na nr tel. 791 050 770. RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz