Dziś (31.05.) na pl. Tysiąclecia w Głogowie polała się krew. 67-letni mężczyzna zaatakował tam nożem swojego znajomego. O co poszło, jeszcze nie udało się ustalić, ale koledzy obu mówią, że Leszek od kilku dni był pobudzony i agresywny. Dziś wpadł w szał ganiał z nożem za ludźmi. Dopadł niczego nie spodziewającego się Piotrka i poderżnął mu gardło.
Policja od razu zatrzymała 67–latka podejrzanego o zaatakowanie nożem i poderżnięcie gardła swojemu znajomemu. To jest Leszek. Wszyscy go tu znają. Mieszka na pl. Tysiąclecia w bloku, tuż obok miejsca, w którym rzucił się na kolegę. To ten sam, którego kilka lat temu przygarnęła pani Zofia. - Wszyscy spotykamy się na tym placu, wypoczywamy na ławeczkach – opowiada jeden ze świadków tego zdarzenia. Jak wygląda to wypoczywanie, też wszyscy wiedzą.
Nie wiemy co mu się stało. Od jakiegoś czasu już się tak zachowywał. Agresywnie zaczepiał, wykłócał się i chciał się bić. Zaczepiał też młode dziewczyny.
Na tym placu przesiaduje wiele osób. Dziś, jak co dzień zresztą, około godz. 17. był tu także Leszek. Jak opowiadają jego koledzy, wpadł w szał. Wszystko wskazywało, że nie był trzeźwy. Jak niemal wszyscy w tym towarzystwie. Ale tylko Leszek biegał po placu, wszystkich zaczepiał. Niektórzy przed nim uciekali. W pewnym momencie podbiegł do Piotrka, który akurat siedział tam z nimi i zamachnął się nożem podrzynając mu gardło. Krew trysnęła, ktoś szybko zadzwonił po pomoc i zaraz przyjechało pogotowie oraz policja.
Udzielaliśmy pomocy koledze, zanim pogotowie przyjechało
– zapewniają. że tamowali krwawienie koszulką, bo tylko ją mieli pod ręką.
Jeszcze przed przyjazdem mundurowych Leszek oddalił się z miejsca zdarzenia, ale nie odszedł daleko. Policjanci znaleźli go i zatrzymali na skwerze. Na miejscu wstępnie przesłuchali też świadków, których było tam sporo. Wśród nich była także partnerka rannego Piotrka - ta sama, która wcześniej wzywała na niego policję.
Wreszcie odetchnąłem. Niech go w końcu zamkną. On tu codziennie był. Taki co chodził często bez koszulki. Skakał do wszystkich
– westchnął jeden z bywalców placu.
Zatrzymany 67-latek do domu prędko raczej nie wróci. Za to, co zrobił z pewnością usłyszy zarzuty i stanie przed sądem. W zależności od tego, jak atak zostanie zakwalifikowany przez prokuratora, może mu grozić nawet kilka lat więzienia.
(DN)
Sąsiadka 21:22, 31.05.2023
0 0
Odetchnęłam, myślałam, że to Ania z Mohem się leją! 21:22, 31.05.2023