Maturę zdali w Głogowie 57 lat temu i rozjechali się po świecie. Ale nadal się spotykają na "urodzinach". Rocznik 1948, więc w tym roku kończą 75 lat. W tegorocznym spotkaniu klasowym (14.09.) wzięły udział 23 osoby, większość przyjezdnych.
Jesteśmy absolwentami Liceum Ogólnokształcącego w Głogowie, w tym roku mamy 75 urodziny naszej klasy XI A, rocznik 1966
– mówi głogowianka Jadwiga Dyba. Jak zawsze witali się z wielką. Spotkanie zaczęło się mszą św. w kościele na os. Piastów Śląskich i biesiadą w restauracji.
Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz, to właściwie się poznawaliśmy, bo minęło 30 czy 40 lat, staliśmy się zupełnie innymi ludźmi. Pamiętamy się z krótkiego fragmentu czterech lat między 14 a 18 rokiem życia. A później minęła epoka
– wspomina Jarosław Chomiak z Wrocławia. Przyjechały też koleżanki z Niemiec, z Krakowa, ze Szczecina. – Nasza klasa się tak trzyma, dopóki jeszcze mamy siły, chcielibyśmy się spotykać – pani Jadwiga, jedna z organizatorek zjazdu, opowiada, że w ubiegłym roku jeden z kolegów przyleciał aż z Australii, i gdyby nie był po operacji, może znów by przyleciał do Głogowa na spotkanie klasy. Aż z Dębicy Podkarpacia dojechał Ryszard Żurek, który dotąd, przez 40 lat, mieszkał w USA.
Na ostatni zjazd jeszcze ze Stanów przyjechałem trzy lata temu, a teraz, na emeryturze, przeprowadziłem się do Polski
– zapewnia, że z kolegami i koleżankami utrzymuje stały kontakt na Facebooku. Szkolne znajomości są dla niego ważne. Mają co wspominać.
Grałem w jednym z pierwszych zespołów w liceum, bigbeatowym. Miałem kłopoty w szkole, bo czasami opuszczaliśmy lekcje przez próby
– dodaje, że jako uczeń liceum grał też w zespole Głogi przy Powiatowym Domu Kultury. Co 5 lat klasowe spotkania są szczególnie uroczyste.
To rzeczywiście jest fascynujące, bo w liceum zebraliśmy się z różnych miejscowości, nasza znajomość trwała tylko cztery lata, a później wszyscy poszli w świat. Przy okazji kolejnych rocznic liceum się zintegrowaliśmy. Przed pandemią mówiliśmy, że będziemy się spotykać częściej, co roku
– Jarosław Chomiak, doktor fizyki, mówi o dylatacji, czyli skróceniu czasu. Na spotkaniu oczywiście był toast szampanem i śpiewanie „sto lat”. Absolwenci życzyli sobie zdrowia, miłości i prawdziwych przyjaciół, bo to najcenniejsze.
(GH)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz