Na ostatniej prostej do świąt sprzedawcy przyznają, że zainteresowanie kupujących jest umiarkowane. Za Zielonym Rynku , u Adriana i Klaudii, już od początku grudnia można kupić kapie z Milicza. Dziś kosztowały 32 zł/kg, ale okoliczni sprzedawcy mówią, że wcześniej było o 2 zł/kg drożej, a cena spadła, gdy pojawił się drugi sprzedający, u którego karpie są po 30 zł/kg. Na dalsze spadki cen nie ma jednak co liczyć.
Patroszenie dorzucamy gratis
- śmieje się Adrian. Ich stoisko w pawilonie będzie czynne do czwartku, a być może jeszcze w piątek, ale nie dłużej. Powód - niewielki ruch, choć jak przyznają, dziś sprzedali ok. 150 kg. ryb - głównie takich od 2,5 do 3 kg.
Albo ludzie czekają na ostatnią chwilę, albo kupują w marketach
- mówi Klaudia i dodaje, że jeśli ktoś chce kupić świeżą rybę, a nie z chłodni, to nie ma na co czekać, bo może się okazać, że "na ostatnią chwilę" już karpi nie będzie.
Klienci wprost mówią, że ryby są drogie. Część w ogóle by z nich zrezygnowała, ale tradycja zobowiązuje. Poza tym... Goście przyjadą i karp choćby w ilości symbolicznej, musi się na stole pojawić. Stąd pytania o filety i dzwonka, ale na rynkach sprzedawcy stawiają przede wszystkim na sprzedaż żywych ryb. Zabijają. czasem patroszą, ale nie dzielą, bo jak wyjaśnia Klaudia - nie będzie co zrobić z resztą, a w pawilonie nie ma nawet lodówki.
Z obserwacji Klaudii wynika, że żywe ryby kupuje ok. 60 proc. klientów. Nie sprzedają ich do reklamówek nawet jeśli klient zapewnia, że mieszka po drugiej stronie ulicy.
Tylko do pojemnika z wodą. Kary są zbyt wysokie, żebyśmy tak ryzykowali
- Adrian tłumaczy, że Straż Rybacka w ciągu dwóch tygodni odwiedziła rynek już dwa razy. Strażnicy sprawdzali czy ryby nie są okaleczone, czy mają wystarczającą ilość wody i czy woda jest natleniana.
Pan Ryszard, który od 24 lat handluje w Głogowie karpiami z Milicza, ma stoiska także w Sławie i Kożuchowie. W tym "sezonie" sprzedał już ponad 2,5 tony ryb i dalszą sprzedaż uzależnia od dostępności towaru.
Karpie ze stawów, gdzie się zaopatruję cieszą się ogromnym popytem, dlatego właściwie się już kończą. Jeśli dostanę jeszcze ryby to będę przyjeżdżał, nawet do Wigilii
- mówi pan Ryszard i nie narzeka na brak zainteresowania. Nie zauważył, by w tym roku karpi sprzedawało się mniej.
Na Koperniku konkurencji nie ma, a cena jest najniższa. Żywego karpia można tu kupić już w cenie od 28 zł. Za tyle u Dominika na Koperniku można było dziś dostać ryby z Ostrowa Wielkopolskiego, z nowych stawów w wyrobiskach po żwirowni.
Nasze karpie są hodowane w czystej wodzie, nie zamulonej, dlatego są bardzo smaczne i nie mają tłuszczu
- zachwala i podkreśla, że ryby są też właściwie transportowane, mają w zbiornikach wystarczająco dożo miejsca i wody, a woda jest natleniana, żeby ryby nie cierpiały i nie dusiły się.
Sprzedajemy tylko żywą rybę i tylko do odpowiednich pojemników
- dodaje. Chętnych niby nie brakuje, ale szału też nie ma.
(EI)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz