Nieuczciwy mechanik z Lubina wziął zaliczkę i naobiecywał, a samochodów od wielu lat nie naprawił. Dwie poszkodowane przez niego osoby wygrały właśnie z nim sprawę w sądzie.
Nigdy nie odzyskamy ani samochodów, ani pieniędzy
– uważa Robert Jadłowski z Kotli, jeden z poszkodowanych.
Robert Jadłowski stoczył batalię nie tylko z mechanikiem, lecz także z prokuratorami i sądami. W czerwcu 2021 roku mieszkaniec Kotli oddał BMW syna do mechanika, lecz do dziś go nie odzyskał. BMW F30 z 2012 roku, które na tamte czasy wyceniał na ok. 60 tys. zł. W Głogowie nikt nie chciał się podjąć naprawy, ale ktoś mu poradził „dobrego” fachowca w Lubinie.
Pojechałem, obejrzał auto i podjął się naprawy, ale powiedział, że to potrwa może nawet kilka tygodni. Stwierdził, że trzeba wymienić panewkę, rozrząd, pompę oleju i uszczelki. Chciał zaliczkę na rzecz naprawy wysokości 5 tys. zł, którą mu wpłaciłem
– opowiada. Czekał kilka tygodni na wiadomość od mechanika, lecz się nie doczekał. Po dwóch miesiącach pojechał do warsztatu w Lubinie i zobaczył, że jego auto stoi niesprawne.
Mechanik tłumaczył, że nie miał czasu, był na wakacjach, ale obiecywał, że za tydzień, dwa będzie gotowe
– opowiada pan Robert, który jeszcze wtedy się nie denerwował. Lecz mijały kolejne tygodnie i zdarzały się kolejne nerwowe sytuacje.
W trakcie jednej z nich doszło do kłótni, prawie że do bójki, interweniowała policja. Ale mechanik przynajmniej podpisał oświadczenie, że naprawi auto do października, czyli po czterech miesiącach. Gdy minął październik, Robert Jadłowski pojechał i zobaczył swój samochód, ale już bez silnika.
Mechanik go wymontował i tłumaczył, że jest w szlifierni
– opowiada pan Robert. Do grudnia silnik jeszcze ze szlifierni nie wrócił, więc pan Robert chciał złożyć zawiadomienie na policję o kradzieży samochodu i wyłudzeniu zaliczki.
Policjanci jednak mnie zbyli, kazali zgłosić się do dzielnicowego. Poszedłem, zgłosiłem. Wiem, że dzielnicowy kilka razy był u mechanika, pytał, co się dzieje z moim samochodem. A mechanik mu mówił, że naprawi go za tydzień
– opowiada Robert Jadłowski. Takich tygodni minęło kilka. W końcu dzielnicowy dostał zapewnienie, że auto będzie gotowe do jazdy do końca 2021 roku. Jak można się domyślać, nie było.
Wtedy Robert Jadłowski zaczął pisać skargi i chodzić do urzędów. Był u rzecznika konsumentów w Głogowie.
Rzeczniczka trzy razy wysyłała ponaglenia, jednak wszystkie wracały, gdyż okazało się, że firma, w której zostawiłem samochód do naprawy, już nie istniała
- mówi. Poszedł także do prokuratury, prokurator w Lubinie wszczął dochodzenie, które jednak bardzo szybko umorzył. Powód: według niego Jadłowski nie był osobą uprawnioną do wniesienia skargi, gdyż auto początkowo należało do jego syna, a potem on je od niego odkupił, lecz nie przerejestrował na siebie.
Auto nie było sprawne
– tłumaczy pan Robert, dlaczego tego nie dokonał. Ważne stały się także inne komplikacje: okazało się, że warsztat samochodowy, w którym zostawił BMW nie należy do mechanika, który się zobowiązał do naprawy, lecz do jego dziewczyny, na dodatek już byłej. Jadłowski się odwołał od umorzenia prokuratury, lecz Sąd Rejonowy w Lubinie przyznał rację prokuratorowi i utrzymał w mocy jego decyzję.
O historii z samochodem oddanym do naprawy telewizja Polsat robiła reportaż, taka to była sytuacja. Na wizji wystąpił także mechanik: obiecywał dokonać naprawy za tydzień.
W sierpniu 2022 roku sprawą znów zajmowała się policja, a mechanik znów obiecywał, że naprawi BMW, ale za tydzień. Pan Robert mógł już odebrać swój samochód, lecz najpierw go szukał, bo zakładu już nie było, a potem się bardzo zdziwił.
Samochód wciąż był bez silnika, który – jak widać – nie wrócił ze szlifierni
– opowiada. - Mój samochód jest dziś wrakiem – mówi Robert Jadłowski, rozczarowany nie tylko mechanikiem, lecz także działaniem publicznych instytucji, które powinny takiego obywatela jak on chronić przed nieuczciwymi mechanikami.
Bo prokurator jednak w końcu akt oskarżenia przeciwko mechanikowi skierował do sądu, na dodatek pokrzywdzonych przez mechanika osób było więcej: nie tylko Jadłowski, lecz także rodzina z Gaworzyc, która wpłaciła jeszcze większą zaliczkę, a nie odzyskała swego BMW.
Sąd Rejonowy w Lubinie mechanika uznał winnym, że przywłaszczył powierzony mu pojazd Jadłowskiego marki BMW F30 o wartości 60 tys. zł oraz pieniądze w kwocie 5 tys. zł wpłacone na poczet zaliczki za naprawę pojazdu. Uznał go także winnym, że podobnie uczynił w 2023 roku, gdy z kolei mieszkańca Gaworzyc doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przez wprowadzenie go w błąd w ten sposób, że wziął od niego zaliczkę 10 tys. zł za naprawę BMW X6, a następnie nie wywiązał się z umowy i nie naprawił go. Dokonał także przywłaszczenia części tego pojazdu w postaci filtra cząstek stałych DPF o wartości 3 tys. zł, czym naraził właściciela auta na straty 13 tys. zł.
Sąd uznał mechanika winnym wszystkich zarzuconych mu czynów i wymierzył mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności warunkowo zawieszonych na próbę na trzy lata. Musi także w całości naprawić wyrządzone szkody przez zapłatę Jadłowskiemu 5 tys. zł, a drugiemu poszkodowanemu z Gaworzyc 13 tys. zł.
Mogę także odebrać samochód. Stoi na policyjnym parkingu i jest już wrakiem
– mówi zdenerwowany Jadłowski. Twierdzi, że mechanik nigdy mu pieniędzy nie odda. Wyrok jest nieprawomocny, a mechanik już się odwołał. Prowadzi teraz zakład w miejscowości pod Lubinem.
(DN)
FOTO: Polsat, red.
Janek15:01, 19.10.2024
Tylko w Polsce takie coś mozliwe. Poza tym kto daje zaliczki?
Creator 15:57, 19.10.2024
Ja też jeżdżę do Lubina, ale do fachowca, który jako jedyny rozwiązał problem z moim autem w trzy dni a w Głogowie sami wymieniacze mają wsrsztaty.
Flo19:01, 19.10.2024
Niewiarygodne ale prawdziwe - ofiara, pokrzywdzony nie ma szans na sprawiedliwe rozwiązanie sprawy.
Piotr12:12, 20.10.2024
Czytam czytam i nie dowierzam powiem tylko jedno prawo jest dla bogatych i łobuzów a nie dla przeciętnego człowieka najlepiej jest we Wschowie w prokuraturze i w sądzie patologia układy i wyroki na zamówienie kolesiostwo siedzą sędziowie i prokuratorzy po 15 na swoich ciepłych posadach jak przyspawani a co najlepsze jeden prokurator to jeździ pijany po urzywkach i wszędzie zasłania się immunitetem patologia sędzia się leczy psychiatrycznie orzeka w sądzie brak słów
4 0
Dokładnie. W Głogowie same partacze, mechanicy z YouTube.