Radny złożył zawiadomienie na policję po akcji w głogowskim ratuszu. Jego zdaniem to agitacja wyborcza

Listy z ulotkami kandydata na prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego radni Głogowa dostali przed sesją. Czy to złamanie zakazu agitacji wyborczej w urzędzie miasta?

Taką ulotkę w kopercie ze swoim nazwiskiem przed nadzwyczajną sesją rady miejskiej Głogowa (13.03.) znalazł na swoim miejscu w Sali Rajców wiceprzewodniczący Krzysztof Sarzyński z klubu radnych PiS. Złożył w tej sprawie zawiadomienie na policję (17.03.) i interpelację do prezydenta.

Zawiadomienie wysłałem do Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Czekam na reakcję ze strony policji czy też prokuratury 

– mówi radny. 

Przesyłka nie posiadała oznaczeń pocztowych czy też firmy kurierskiej. Nie posiadała również opisów, kto i kiedy przyjął przesyłkę do kolportażu na terenie Urzędu Miejskiego w Głogowie. Artykuł 108 kodeksu wyborczego jasno określa zakaz agitacji na terenie urzędów administracji samorządowej 

– radny Sarzyński przytacza zapisy – Zabrania się prowadzenia agitacji wyborczej: Na terenie urzędów administracji rządowej i administracji samorządu terytorialnego oraz sądów. I zadaje pytania. 

Kiedy i w jakich okolicznościach przyjęto do dystrybucji na terenie Urzędu Miejskiego w Głogowie materiały wyborcze wymienionego komitetu? Czy o fakcie prowadzenia agitacji wyborczej Pan Prezydent lub podlegli pracownicy zostali poinformowani przez Komitet Wyborczy Kandydata na Prezydenta Rafała Trzaskowskiego? Jeżeli tak, to w jaki sposób i czy wyraził Pan zgodę na dystrybucję materiałów wyborczych? 

– radny pyta też w interpelacji, czy po uzyskaniu informacji o prowadzeniu agitacji wyborczej na terenie urzędu prezydent lub urzędnicy złożyli zgłoszenie do organów ścigania celem pociągnięcia do odpowiedzialności tego komitetu na mocy art. 494 kodeksu wyborczego. 

W Urzędzie Miejskim w Głogowie nie przyjęto do dystrybucji materiałów wyborczych komitetu wyborczego. Przesyłki zaadresowane imiennie do radnych Rady Miejskiej zostały przekazane przez pracowników Biura Rady zgodnie z obowiązującą instrukcją postępowania z korespondencją wpływającą do urzędu w zamkniętych kopertach. Koperty te nie były otwierane i w stanie nienaruszonym trafiły do adresatów 

– czytamy w opublikowanej odpowiedzi (24.03.). Prezydent Rafael Rokaszewicz dodaje, że jak słusznie zaznaczył radny, koperta nie zawierała żadnych oznaczeń wskazujących na możliwą zawartość. 

Dlatego też zawiadomienie dotyczące podejrzenia naruszenia prawa w opisanej sprawie, powinno być skierowane bezpośrednio do organów ścigania przez osoby, które posiadają wiarygodne informacje, jako adresaci przesyłek

– przypomina, że zgodnie z obowiązującymi przepisami Kodeksu wyborczego ocena, czy doszło do ewentualnych nieprawidłowości na terenie urzędu samorządu terytorialnego należy do organów ścigania.

Radny przyznaje, że nie jest zaskoczony odpowiedzią, bo skoro koperty były zaklejone, to nikt w ratuszu nie mógł wiedzieć, co jest w środku. 

Jednak moim zdaniem to jest wielkie nieporozumienie, że ktoś w ogóle radnym wysyła na adres urzędu miasta taką korespondencję, która w rzeczywistości jest ulotkami wyborczymi. To nie powinno się zdarzyć

– komentuje radny Sarzyński. 

To nie była żadna agitacja wyborcza ze strony biura rady czy ze strony prezydenta. Nie ma mowy o żadnej kolportacji.  Pan prezydent nie ma z tym nic wspólnego

– przewodniczący rady Sławomir Majewski zapewnia, że nie ma tu żadnego naruszenia kodeksu wyborczego. Przypuszcza, że listy z ulotkami na adres ratusza wysłał do radnych komitet wyborczy kandydata, z Wrocławia.

Mają takie prawo, mogą wysyłać do każdego Polaka. Jeżeli korespondencja jest zamknięta to musi być przekazana adresatowi

– dodaje przewodniczący Majewski.

(GH)