Zakończył się proces głogowskiego przedsiębiorcy, właściciela rozlewni gazu, oskarżonego o nieumyślne narażenie pracownika na utratę zdrowia. Niebawem zapadnie wyrok.
[ZT]164490[/ZT]
Ostatnia rozprawa w tym procesie odbyła się w czwartek (8.05.). Jako ostatni zeznawał biegły z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, który potwierdził swoją opinię, że poszkodowany pracownik uległ wypadkowi, gdyż praktycznie wcale nie był przygotowany do pracy, jaką wykonywał i nie miał na jej temat wystarczającej wiedzy – czyli do napełniania butli gazem. Potwierdził także, że w tym zakładzie zostało złamanych wiele przepisów dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy.
Potworny wypadek wydarzył się 24 maja 2023 roku. Poszkodowany został 20 – letni wtedy pracownik. W rozlewni gazu w Głogowie doszło do eksplozji, a potem pożaru, po tym, jak młody pracownik włączył opalarkę, którą chciał sobie ogrzać poparzone gazem ręce, a w tym czasie w pomieszczeniu ulatniał się gaz. Proces przedsiębiorcy – właściciela rozlewni gazu rozpoczął się w lutym br. Właśnie się kończy.
W tej sprawie nastąpiły nowe okoliczności – poszkodowany młody mężczyzna przedstawił sądowi oświadczenie, że wycofuje się z oskarżania przedsiębiorcy jako oskarżyciel posiłkowy, a także nie ma względem niego żadnych roszczeń.
Obecnie 22 – letni poszkodowany przeżył potworną traumę i doznał krzywdy zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. W wyniku wybuchu doznał poparzenia 69 proc. ciała, leczy się do dziś, także psychicznie. Przedsiębiorca – jego były szef – od początku nie przyznawał się do winy, czyli do odpowiedzialności za ten potworny wypadek.
Prokurator na podstawie opinii biegłych uznał, że brak było choćby czujników gazu LPG. Ponadto pracownik był bez odzieży ochronnej, nie miał też odpowiednich kwalifikacji do pracy, a w tym nie miał uprawnień Urzędu Dozoru Technicznego wymaganych do obsługi i napełniania przenośnych zbiorników ciśnieniowych. Według prokuratury właściciel firmy przez to wszystko naraził swojego pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Obecnie prokurator uważa, że zawarta ugoda nie ma wpływu na zaistnienie czynu i domaga się dla przedsiębiorcy kary 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na trzy lata tytułem próby. Obrońca oskarżonego dowodził, że tragiczny wypadek wystąpił z powodu braku rozsądku ofiary – młody mężczyzna użył opalarki niezgodnie z jej przeznaczeniem, w pomieszczeniu, w którym ulatniał się gaz. Poprosił sąd o warunkowe umorzenie sprawy.
Sędzia Rafał miara zapowiedział, że musi się zastanowić nad wyrokiem, tym bardziej, że nastąpiły nowe okoliczności w postaci ugody między oskarżonym przedsiębiorcą a ofiarą wypadku. Czekamy na sprawiedliwy wyrok.
(DN)
[ZT]165748[/ZT]
1 0
Kara musi być dla przedsiębiorcy co on sobie wyobraża, ze dał kase chlopakowi i co bedzie dalej sobie interesy robił.Do spodu z takim dziadami.Chodzi z pieskami jakby nic sie nie stało