Dawni mieszkańcy Wróblina Głogowskiego spotkali się w swojej wsi. Przyjechali potomkowie rodzin, które tu żyły do wysiedlenia w latach 80. Witali się jak rodzina, wspominali ze łzami w oczach.
Spotkania mieszkańców wsi pod hutą Głogów stają się tradycją. Przed rokiem po raz pierwszy zjechała tu blisko setka ludzi - z Głogowa, okolic, z całej Polski. Przy opuszczonym kościele postawili nowy krzyż misyjny. Dziś (31.05.), w rocznicę tego wydarzenia, spotkali się w równie licznym gronie. Ludzie, którzy się tu wychowali, stąd pochodzili ich rodzice i dziadkowie. Witali się jak rodzina, rozpoznawali twarze po blisko 40 latach niewidzenia. A często rozstali się jako dzieci. Wspominali sąsiadów i znajomych, którzy już odeszli, radość dzieciństwa, młodość.
[FOTORELACJANOWA]7281[/FOTORELACJANOWA]
Alina Wójtowicz z domu Sochacka przyjechała z Głogowa. We Wróblinie Głogowskim mieszkała do 10 roku życia.
Domów już nie ma, naprawdę już ciężko sobie nawet wyobrazić, gdzie kto mieszkał. Wszystko wydaje się takie małe, droga wąska, a taka wydawała się wielka. Inaczej to wygląda. Jest sentyment na pewno, a z wiekiem coraz większy
– mówi dawna mieszkanka wsi. Ostatni raz była tu ok. 10 lat temu.
Ale jak nie ma ludzi, to już nie mam do czego przyjeżdżać. Dlatego fajna jest taka okazja, że można tych starych sąsiadów spotkać. Nie wszystkich się poznaje, ale to miłe
– zapewnia pani Alina. Dziś spotkała się też z kuzynką z Lubina, która do Wróblina przyjeżdżała do dziadków.
Zjazd mieszkańców po raz drugi zorganizowali Jerzy Pilecki, Eugeniusz Klawiński i Jerzy Nowicki, „trzej muszkieterowie”, zaprzyjaźnieni od dzieciństwa, koledzy z podwórka przy stacji kolejowej, ze szkoły i z boiska.
Nawet z wnukami co jakiś czas przyjeżdżam, żeby im tę historię przedstawić, gdzie mieszkaliśmy. Ale zawsze jest mi miło się spotykać. Wiadomo, wszyscy żeśmy się już zdecydowanie postarzeli, ale jest przyjemnie
– mówi Eugeniusz Klawiński. Pokazuje miejsce, gdzie stał dom jego żony. Wspomina, jak drużyna piłkarska z Wróblina grała w II klasie.
Przez wiele lat byłem tu piłkarzem i te kontakty, ta jedność z kolegami, z koleżankami, była wielka. Nawet co tydzień jeździliśmy na mecze albo u siebie graliśmy. Wszyscy tak się spotykaliśmy na treningi, inne okazje, niesamowity czas
– dodaje głogowianin.
W tym kościele służyłem do mszy, byłem ministrantem. Tutaj obsługiwało się organy ręczne. To było bardzo ciężkie, ale każdy chciał. To się nazywało kalikowanie, duża dmuchawa, taki miech jak w kuźni, tak napędzane były organy. Tutaj mieliśmy boisko LZS-u, tu graliśmy w piłkę z innymi klubami wiejskimi, tu była sala zabaw straży pożarnej, tu była remiza. Nasza szkoła była czteroklasowa, był nauczyciel pan Korba
– wspomina Jerzy Pilecki. Już ogłasza datę spotkania w przyszłym roku – 22 maja. Do zobaczenia!
[ZT]157161[/ZT]
(GH)
Jabłoński: Nie zakłamujcie historii
Duchowieństwo hehe dobre tzw mafia w koloratkach pod przykrywką PiS.
Ziutek
22:43, 2025-12-13
Jabłoński: Nie zakłamujcie historii
Dziękuję żołnierzom LWP że opóźnili rozkład Państwa o 10 lat
RP
18:32, 2025-12-13
Jabłoński: Nie zakłamujcie historii
WLASCIWE MIEJSCE I WLASCIWI LUDZIE NARESZCIE
NO
17:17, 2025-12-13
Szlachetna Paczka w pełnej gotowości
BRAWO DLA ORGANIZATOROW I TYCH WSZYSTKICH KTORZY WLOZYLI W TO CZAS PIENIADZE I ZAPAL I ZASKOCZENIE BO NARESZCIE NEPTUN ZACZAL BYC TYM CZYM POWINIEN BYC
BASIA
14:26, 2025-12-13
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz