Dominik Złotkowski to jest człowiek nie tylko kultury, ale i sztuki. Od 30 lat obecny na scenie w różnych konfiguracjach i konstelacjach...
W marcu został powołany przez wójt Annę Obolewicz na pełniącego obowiązki dyrektora Gminnego Centrum Kultury w Jerzmanowej. Przyszedł tu prosto z głogowskiego teatru, gdzie pracował jako asystent kierownika.
Tutaj, w nowej pracy, z pewnością mi się przyda
– podkreśla. Jego historia artystyczna rozpoczęła się trzy dekady temu w Nowej Soli. Wtedy był zakochanym w teatrze licealistą, występował w zespole Terminus A Quo.
W tym teatrze występowała wtedy znana dziś aktorka Magdalena Różdżka. - Graliśmy razem na scenie przez wiele lat – wspomina Dominik Złotkowski. Ale potem poniosło go na studia do Zielonej Góry, na animację kultury i w pewnym momencie myślał, że zostanie tam pracownikiem naukowym. Był asystentem profesora na Uniwersytecie Zielonogórskim. Prowadził zajęcia z teatru i ze sztuk performatywnych. Ale jednocześnie go nosiło.
Próbował swoich sił w sztuce performance. Jako performer zjeździł z występami całą Polskę i sporą część Europy. Jeździ tak do dziś.
W performance nie ma prób. Dzieje się tu i teraz
– podkreśla, że przedstawienie tworzy się przy widzach na gorąco. Jego performance mają zawsze jakiś wydźwięk, jakąś ideę.
Swego czasu dużo grał także w reklamach. Najbardziej znana reklama, po której nawet zaczął być rozpoznawalny, to była reklama, w której wystąpił jako pogromca Turbodynomymena.
Stare dzieje, miałem te swoje 5 minut
– śmieje się, bo reklamował też Lecha, Tyskie, drzwi Porta i dużo występował dla Lidla.
Jeździłem dużo na castingi do Warszawy i mnie wybierali. To była część mojej działalności, bo jednocześnie wciąż byłem aktorem i reżyserem
– opowiada, że od lat jest związany z teatrami w Poznaniu. Jako aktor i jako twórca teatralny – bo pisze scenariusze i reżyseruje przedstawienia, a także w nich występuje. Najbardziej związany jest z Teatrem Ósmego Dnia.
Zrobiłem dwa monodramy, a teraz pracuję nad trzecim
– opowiada. Zaprasza do Poznania na premierę.
W Teatrze im. Andreasa Gryphiusa znalazł na kilka lat swoje miejsce. Pracował tam także jako instruktor teatralny, prowadził własną grupę.
Chciałbym jeszcze wspomnieć, że pracowałem także jako manager i kierownik kina w Galerii Glogovia
– mówi, że jest człowiekiem wielu pomysłów. - Właśnie piszę książkę, ale tylko dla siebie. Mam dopiero 50 stron. Trafią do szuflady – zapowiada.
Jednocześnie już się odnalazł w nowym miejscu – jako dyrektor kulturalnej placówki w Jerzmanowej. Przyznaje, że jest sporo do zrobienia.
18 miejsc razem z boiskami i świetlicami wiejskimi, zespół liczy 32 osoby
– pan Dominik podkreśla, że z całą pewnością to wszystko ogarnie.
Zapewniam, że lubię robić to co robię, a kulturę wręcz kocham, i mam doświadczenie w zarządzaniu. Wiele bardzo dobrego się tutaj działo, ale mam także nowe pomysły, które niebawem zaprezentuję
– zapowiada.
(DN)
5 1
Widać peowców jak z teatru zrobili kuźnie do objęcia stanowisk