Wyjątkowy ojciec trzech synów, w tym dwóch bliźniaków. - To dla mnie podwójne święto, gdyż bliźniaki urodziły mi się w prezencie na Dzień Ojca – śmieje się Bronisław Michalski. Jest dziś głową największej rolniczej rodziny w regionie i ma z synami jedną z największych hodowli koni rasy śląskiej w Polsce.
Faworyt, Czempion, Hejnał, Humanista, Ever – to najlepsze ogiery z ich stajni, takie, które zdobywają czempionaty. Ogier Hejnał z Grochowic niedawno wygrał bardzo ważną wystawę hodowlaną – Regionalną Wystawę Koni w Bukówcu. Ma 13 lat i jest dumą całej rodziny Michalskich, którzy prowadzą gospodarstwo rodzinne w Kotli i Grochowicach. To już nie pierwsza jego wystawa i nie pierwsza wygrana. On jest najpiękniejszy i najlepszy. - To wspaniały koń. Wiele jego dzieci zostało czempionami, tak jak on – mówi Bronisław Michalski, dumny z tego konia.
Hodowla koni jest naszą rodzinną tradycją. Rozpoczął ją jeszcze nasz tato, a my kontynuujemy to co zaczął. Jesteśmy drugim pokoleniem hodowców, a rośnie już następne
– mówi Marek Michalski, jego syn. Rodzinna hodowla narodziła się przed laty w głowie jego ojca – Bronisława Michalskiego. Zaczęło się w szkole rolniczej w Chojnowie, którą skończył on, jego żona, a potem ich trzech synów: Jarosław i Marek oraz młodszy Ireneusz.
Po szkole sprowadziłem się z Głogowa do Kotli. Kupiłem tu gospodarstwo – tak się to zaczęło. Była połowa lat 80.
- wspomina głowa rodziny. - Poszczęściło nam się. Trzech synów. Stworzyliśmy cztery gospodarstwa, każdy syn jest już niezależny. I każdy ma konie – śmieje się pan Bronisław, że synowie byli przy koniach od małego i im ta pasja została.
U nas konie były, są i będą. Mamy z nich wiele przyjemności. Chowamy tyle lat i mamy z tego satysfakcję, że na przykład teraz nasze dwa ogiery idą na próbę dzielności na dwa miesiące na Partynice we Wrocławiu. Z całej Polski zjedzie się ok. 100 ogierów najlepszych. Najlepsi zostaną na dwumiesięczna próbę dzielności. Dobry ogier musi mieć najlepsze cechy, żeby potem mieć utytułowane dzieci
– tłumaczy. Sam Hejnał urodził się w Kotli, w sąsiedniej hodowli. - Odkupiliśmy go, przeszedł próbę dzielności, lecz nie mieliśmy dla niego odpowiedniej klaczy, więc go sprzedaliśmy do Białegostoku, gdzie był 7 lat. My wtedy mieliśmy takiego wybitnego ogiera Marcepana, który żył 26 lat i miał córki. Jak tylko jego córki - klacze dorosły, to odkupiliśmy dla nich Hejnała. Pasował do nich. Jest teraz u nas, ma bardzo dużo utytułowanych dzieci – opowiada.
[ZT]168947[/ZT]
Najmłodszy Ireneusz ma hodowlę koni w Chociemyśli, a Jarosław w Krzepielowie. Mają i konie śląskie, i kucyki oraz do zaprzęgu.
Siedem ogierów z naszej stajni jest uznanych. Mają czempionaty, mogą kryć klacze w całej Polsce i za granicą. Jeżdżą też na wystawy
– mówi Bronisław Michalski, dumny ze swoich koni.
Jarek jest w Bydgoszczy, Marek naprawia ładowarkę, pojechał po części. Zaganiani są. Jak to na wsi, ciągle coś. Ale były życzenia z samego rana
– zapewnia. Co jeszcze bardziej cieszy, siedmioro wnuków przejęło pasję po ojcach i dziadku. Trzy dziewczynki, czterech chłopaków. Wszyscy jeżdżą konno.
(DN)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz