Zamknij

Ich bajka zaczęła się od zdjęcia. Z Irlandii do Obiszowa pod Głogowem

20:32, 13.07.2025 Aktualizacja: 20:36, 13.07.2025
Skomentuj

Maria i Krzysztof poznali się w zakładzie fotograficznym. Dziś są nierozłączną parą, zafascynowaną swoim zajęciem. Szkolą fotografów na całym świecie, jak robić zdjęcia kreatywne, jak z bajki. Tak jak oni.

Od ośmiu lat szkolimy fotografów na całym świecie. Z robienia zdjęć noworodkowych, ale też rodzinnych i nie tylko. W styczniu byliśmy w Meksyku, w marcu w Kanadzie, a teraz jedziemy na Węgry

-  wyliczają, że byli już ze swoimi naukami w USA, kilka razy we Francji, w Serbii, Rumunii czy we Włoszech. Sami już nie pamiętają gdzie. Fotografowie Maria i Krzysztof Słowińscy od kilku lat mieszkają w Obiszowie w gminie Grębocice i mówią, że tu jest ich wymarzone miejsce. Nigdzie by się stąd nie ruszyli.

Ona jest z Grębocic, a on z Głogowa.

Poznali się w zakładzie fotograficznym w tym mieście.

Maria miała akurat u mojego wujka praktykę, a ja przychodziłem w odwiedziny. Właściwie można powiedzieć, że poznaliśmy się przy zdjęciach

– opowiada Krzysztof Słowiński. Znajomość wydawała się bez perspektyw, bo wyjechał na wakacje do Irlandii i już tam został na stałe. Ale po jakimś czasie zaprosił Marię w odwiedziny, jako koleżankę. I już tam oboje zostali na 15 lat.

Pracowałam w kuchni i na barze w restauracji, a Krzysztof w sklepie na warzywach. Nic związanego z fotografią

– opowiada Maria, że dopiero po dwóch latach, jak im się syn urodził, to pomyśleli, żeby kupić aparat. 

Marię zainspirowała Beata Osowska – nieżyjąca już dziś, ale wtedy pierwsza w Polsce fotografka, która robiła zdjęcia noworodków upozowanych na aniołki.

Też tak chciałam

– przyznaje, że wtedy jej się to zamarzyło. Zaczęli się tym interesować i zbierać fundusze na sprzęt. Po kilku miesiącach były już pierwsze zdjęcia.

Akurat była recesja, straciłem pracę i załapałem się do takiego programu dla bezrobotnych. Tam pomoc państwa jest niesamowita, zarówno finansowa, jak i każda inna. Założyliśmy firmę i zaczęliśmy fotografować

– Krzysztof opowiada, że na początku to były głównie spotkania rodzinne, wesele, chrzty i komunie. Ale zaczęli z Marią robić także inne zdjęcia, takie bardziej artystyczne, których tematykę stanowiły rośliny i natura. 

Trudno było rozwinąć biznes, duża konkurencja, a my przecież byliśmy emigrantami. Nie mogliśmy się z tej działalności utrzymać. Właściwie już mieliśmy zamykać firmę, ale zdarzyło się coś niesamowitego

– opowiada Krzysztof.

Nagle zadzwoniła kobieta, która prosiła o sesję noworodkową. Nie chciała słyszeć o odmowie. Dosłownie błagała, a Słowińscy jej ulegli.

Po sesji była tak zachwycona naszymi zdjęciami, że poleciła nas znajomym i rodzinie. Od tego dnia mieliśmy dużo klientów. Wszyscy chcieli nasze zdjęcia!

- wspominają, że to był taki ich złoty klient. Tak się w to wciągnęli, interes im się rozkręcił na dobrych kilka lat. Zaczęli się specjalizować w zdjęciach noworodków, ale robili także rodzinne, na roczek dziecka, no i pierwsze zdjęcia kobiet w ciąży – w czym dziś brylują. Zajmowali się tym w Irlandii przez 10 lat.

Dlaczego wrócili do kraju?

Jak tu przyjeżdżaliśmy, to nam się serce ściskało. Ale przeważyły względy biznesowe. Przekalkulowaliśmy, że w Polsce nie jest tak źle i że mamy tu większe perspektywy biznesowe i życiowe

– podsumowuje Krzysztof. Pięć lat temu wrócili, kupili i wyremontowali dom ze stodołą w Obiszowie. W pięknej stodole mają teraz wielkie studio fotograficzne.

Zawsze nam się marzyło życie na wsi. Teraz je mamy. Jesteśmy w domu!

– zapewniają. Podzielili się pracą tak, że on robi zdjęcia, a ona stylizuje, ustawia modeli i zajmuje się  obróbką oraz edycją. Specjalizują się w zdjęciach portretowych w stylu fine art, czyli w portrecie artystycznym wyglądającym niemal jak obraz oraz w fotografii kreatywnej. Robią także stylizowane zdjęcia noworodków, rodzinne, ale też kobiet w ciąży. W studiu lub plenerze.

Postaci na ich zdjęciach wyglądają jak z bajki.

Bo ja lubię bajki Disneya, a kiedyś też zajmowałam się malarstwem. Niektórzy chcą fotografie naturalne, realistyczne. Też takie robimy, ale z nutką liryzmu

– mówi Maria. Trochę im przykro, że w swoim regionie są mało znani, a klientów najwięcej mają z daleka. - Raz przyjechała do nas rodzina z USA, a raz z Emiratów Arabskich. Robiliśmy sesje w plenerze o zachodzie słońca – wspominają. 

Ludzie chcą teraz mieć piękne zdjęcia. Żeby wyglądali na nich radośnie i niesamowicie.

M&K Slowinski Photography się w ten trend wpisują. Na ich fotografiach są piękni ludzie, w pięknych strojach i okolicznościach. Dzieci jak aniołki, dorośli jak gwiazdorzy. Pięknie ubrani i wystylizowani albo wyluzowani na spacerze w przeuroczych plenerach. Szczęście i radość im bije z oczu, choć nie zawsze tak jest w życiu. To ciężka praca zrobić takie zdjęcia. Trzeba mieć pomysły i rękę.

Do noworodków trzeba cierpliwości. Czasem kilka zdjęć robi się kilka godzin

– mówi Maria, tłumacząc, że taki noworodek do sesji musi spać, a przecież nie zaśnie na zawołanie. - To trwa. Jest karmienie, noszenie, lulanie. No i przebieranie, co niekoniecznie dzieci lubią – opowiada Maria. Mają także swoją garderobę i rekwizytornię. Z przeuroczymi strojami jak z bajki, w które ubierają swoje postaci.

Od 15 lat wszystko gromadzimy. Mamy swoich projektantów i krawcowe. Szyją nam suknie, czepce, berety. Ale czasem korzystamy też z ciucholandów

– opowiadają. 

(DN)

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%