Przed Sądem Rejonowym w Głogowie rozgrywa się opowieść jak z podręcznika o łatwowierności i sprycie. Czworo młodych ludzi odpowiada za oszustwa internetowe. W rolę głównej bohaterki dramatu wciela się Oliwia O. – jedyna, która bez ogródek przyznaje: tak, naciągałam, sprzedawałam wirtualne przedmioty, brałam pieniądze, których właściciele już nigdy nie zobaczyli.
Przyznaję się
– zeznała Oliwia O. przed sądem. Jest oskarżona o 45 takich przestępstw. Wystawiała różne przedmioty na sprzedaż przez internet, głównie przez Facebooka. Pobierała za nie pieniądze od naiwnych, a tych rzeczy nie wysyłała, bo ich zwyczajnie nie było. Gdy banki poblokowały jej konta, bo się wydało, że jest przestępcą, to korzystała z kont swoich znajomych, których wciągnęła w proceder. Jako główna oskarżona, przed sądem w Głogowie zeznawała online – prosto z więzienia dla kobiet w Krzywańcu, gdzie przebywa.
Wraz z nią oskarżone o dokonywanie oszustw i naciąganie naiwnych klientów są jeszcze trzy inne osoby: dwie kobiety i mężczyzna – jej znajomi, którzy są na wolności. Opowiadają historie o naiwności i ślepym zaufaniu do koleżanki będącej w potrzebie.
Ja się nie przyznaję do żadnego przestępstwa
– tłumaczyła Sara, przysięgała, że jest niewinna, a jedynie pechowa i naiwna. Opowiedziała, jak to się zaczęło, jak poznała Oliwię przez koleżankę. Spotkała ją może raz lub dwa, a potem się kontaktowały. Poprosiła o pomoc.
To miała być tylko przysługa
– tłumaczyła przed sądem Sara, opowiadając jak doszło do tego, że została wciągnięta w machinę przestępczą.
Wiem co to znaczy mieć komornika na koncie, więc ją rozumiałam. Nie spodziewałam się, że zostanę wciągnięta w przestępstwo
– wyjaśniała powody swojej naiwności. Twierdziła, że Oliwia ją poprosiła o numer konta bankowego. Rzekomo potrzebowała, żeby wpłynęły dla niej pieniądze, gdyż swoje konto miała zablokowane przez komornika. - Zgodziłam się – przyznaje Sara, że uważała to za zwykłą przysługę dla koleżanki, która była w potrzebie.
Raz to były pieniądze od mamy, raz od cioci, raz od wujka czy znajomego. Gdy Oliwia chciała wybrać pieniądze, podawałam jej kod BLIK i wypłacała je. Zaufałam jej, ale gdy te sytuacje zaczęły się powtarzać, to faktycznie już wyglądało podejrzanie
– mówiła. W ten sam proceder wciągnęła swojego ówczesnego chłopaka, którego poprosiła o taką pomoc dla Oliwii. Na jego konto Oliwia także przesyłała pieniądze, a potem je wybierała. Sara twierdzi, że niczego nie podejrzewali, ślepo wierzyli, że pomagają bezinteresownie.
Na początku nawet się nie interesowałam od kogo są te pieniądze. Jednak gdy takich sytuacji było więcej, to zaczęłam się faktycznie zastanawiać i pytać o co chodzi. Oliwia mnie uspokoiła, żebym się nie przejmowała, że to są legalne przelewy. Nie mieliśmy z tego żadnych profitów
– zapewniała w sądzie. Dopiero jak bank jej zablokował konto, to się zdziwiła i zorientowała, że uczestniczyła w przestępstwie. Tak przynajmniej twierdzi. Czwórka znajomych odpowiada przed głogowskim sądem za oszustwa oraz za pomocnictwo w oszustwie, za co grozi do 8 lat więzienia. Ich proces trwa.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Tajemnica koszenia na Poczdamskiej w Głogowie
Zaorać spółdzielnię , a nie trawę
Kris
18:41, 2025-09-16
Tajemnica koszenia na Poczdamskiej w Głogowie
Zabetonować i będzie parking, na co komu te trawy ? jak są koszone to w lato wiecznie klepisko i uschnięta trawa.
Ktoś
18:31, 2025-09-16
Rodzice małego dziecka srżą się na SOR w Głogowie
Panie prezesie proszę zrobić porządek z tą wredną babą przy okienku. ona nie nadaje się do kontaktu z ludźmi. Może w archiwum ?
Pacjentka
18:16, 2025-09-16
Rodzice małego dziecka srżą się na SOR w Głogowie
Nie wiem czy jest się czym chwalić panie prezesie skoro należy zacząć od wrednego personelu i nie mam na myśli lekarzy tylko panią,która siedzi przy okienku i kwalifikuje pacjenta. Bardziej okrutnej i bez kultury osoby już dawno nie spotkałam. Mąż został przyjęty przez lekarza i usłyszał od tej pani, że jeśli od niej miałaby zależeć wizyta mojego męża to ona odeslalaby go do domu. Na szczęście w tym przypadku lekarz podjął prawidłowa decyzję widząc co się dzieje z mężem. Jednak ile było przypadków że to właśnie ta niekompetentna osoba zdecydowała o czyimś losie. Panie prezesie nie sprzęt jest najważniejszy i pomieszczenia. Nikt nie chce w tym szpitalu pracować. Czy Pan tego nie widzi... ciekawe czemu. W drugim przypadku pacjent zgłasza się ze skierowaniem na oddział (pilne) i zostaje odesłany do domu bo wg personelu nie ma potrzeby hospitalizacji. Po co nam ten SOR skoro powinna być izba przyjęć, jak w przypadku Lubina i Nowej Soli. Tam nie problemu z przyjęciem na oddział.
M
16:55, 2025-09-16
Dorota Nyk