Zamknij

[WIDEO] Kierczyńska dla MyGlogow: Kończę amatorską karierę, zamykam ten rozdział

. 07:15, 20.08.2025 Aktualizacja: 07:17, 20.08.2025
2 Mateusz Król Mateusz Król

Emocje opadły, ale w ostatnich dniach było ich naprawdę dużo. Srebrny medal The World Games jest już w Głogowie. I cieszy. Martyna Kierczyńska powoli wraca do treningów. Ma swoje nowe cele. 

Sala Legionu Głogów, ta w Bytomiu Odrzańskim, nadal pachnie potem, potem... determinacji. Drewniana podłoga pamięta pierwsze kroki młodej dziewczyny, którą chrzestny przyprowadził tu na zajęcia w 2015 roku. Miała wtedy kilkanaście lat, rękawice wydawały się za duże, ale w oczach błyszczała ciekawość. Ta właśnie sala pamięta początki narodzin wielkiego talentu. Tego, który potem szlifowany był już w Głogowie. Dziś Martyna Kierczyńska jest jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek muaythai na świecie.

– Złapałam bakcyla i już zostałam. Najpierw kickboxing i muaythai, potem kolejne starty, kolejne turnieje. Dziesięć lat minęło, a ja nadal jestem w Legionie – wspomina, bo właśnie wróciła z Chin, gdzie zdobyła srebrny medal The World Games. 

Dziewczyna w męskim sporcie

Na początku nie było łatwo. Słyszała: dlaczego dziewczyna miałaby trenować tak brutalny sport? Ostrzegano ją, że to przecież dyscyplina dla mężczyzn, że można się połamać, że warto znaleźć takie bezpieczniejsze hobby. – Faktycznie, właśnie takie komentarze słyszałam często. Ale nigdy nie zwątpiłam. Chciałam pokazać, że kobieta też może walczyć i wygrywać – mówi.

I zaczęła wygrywać. Z małej sali w Bytomiu Odrzańskim wyszła na europejskie i światowe ringi. Z każdym sezonem udowadniała, że talent i praca mogą przenosić góry.

Sukcesy, które piszą historię

Lista sukcesów Kierczyńskiej wygląda imponująco. W 2023 roku sięgnęła po złoto na Igrzyskach Europejskich w Krakowie, co było historycznym wydarzeniem dla polskiego muaythai. Do tego dołożyła mistrzostwo świata i medale największych turniejów, które otworzyły jej drzwi do światowej czołówki.

Kiedy teraz – w 2025 roku, dosłownie przed chwilą – jechała na The World Games do Chengdu w Chinach, kibice wierzyli, że wróci z kolejnym złotem. I faktycznie – w ringu wyglądała jak zawodniczka gotowa na najwyższy laur. Walczyła odważnie, skutecznie, kontrolowała przebieg finału. A jednak po ogłoszeniu werdyktu na tablicy świetlnej pojawiło się nazwisko rywalki. 

Srebro, które boli

Sędziowie zdecydowali inaczej. Zwycięstwo przyznali przeciwniczce z ringu.– Wiedziałam, że zrobiłam wszystko, aby wygrać. Ale nie zawsze sport daje to, co się należy – mówi dziś z goryczą. Jej trener i życiowy partner, Maciej Domińczak, nie ukrywał rozczarowania. – Martyna padła ofiarą niesprawiedliwości. Była lepsza, a mimo to sędziowie wskazali inaczej. To boli, ale też pokazuje, że walczymy o coś więcej niż medale. O sprawiedliwość i szacunek dla pracy zawodnika – dodaje. 

Polska ekipa złożyła protest, jednak decyzji nie zmieniono. Z Chengdu Kierczyńska wróciła ze srebrem, które dla wielu smakuje jak złoto. Dla niej samej – jak motywacja do dalszej pracy.

Talent i konsekwencja

Srebro jest sukcesem. Co sprawia, że głogowianka kolekcjonuje medale w zawrotnym tempie? – Przede wszystkim konsekwencja. Rok po roku, dzień po dniu, wykuwa swoje umiejętności. Nie ma w niej miejsca na odpuszczanie – tłumaczy Domińczak.

Rzeczywiście, jej droga nie jest historią „złotego talentu”, który sam otwiera drzwi. To historia tysięcy godzin na macie, wyrzeczeń i dyscypliny. Kierczyńska nigdy nie zatrzymywała się na pół kroku – po każdym turnieju patrzyła dalej, pytała: Co następne?.

Ta historia to również opowieść o duecie – zawodniczki i trenera, a prywatnie partnerów i wielkiej miłości. Dla niektórych to trudne połączenie, ale w ich przypadku działa idealnie. – Znam Martynę lepiej niż ktokolwiek. Widzę, kiedy jest zmęczona, kiedy potrzebuje odpoczynku. To pozwala lepiej prowadzić jej karierę – mówi Domińczak.

– Tworzymy zgrany zespół. To daje mi siłę, bo wiem, że nie jestem sama. Sport to ogromna część mojego życia, ale dzięki temu wsparciu łatwiej się podnosić po porażkach – dodaje Kierczyńska. 

Czas na kolejny krok

Srebro w Chengdu zamknęło ważny rozdział. Po dekadzie startów w amatorskim muaythai głogowianka planuje przejść do sportu zawodowego. To naturalna kolej rzeczy. Już wcześniej testowała się w profesjonalnych pojedynkach, teraz jednak chce skupić się wyłącznie na tym. Jej celem jest MMA, gdzie styl muaythai ma ogromne znaczenie.

Nie mówi jeszcze głośno o datach i planach. Najpierw regeneracja, potem kolejne wyzwania. Ale jedno jest pewne – nie zamierza zwalniać tempa.

Choć walczy na światowych ringach, Kierczyńska wciąż podkreśla swoje związki z regionem. Głogów i Bytom Odrzański to miejsca, w których dorastała sportowo i do których wraca po każdym turnieju. Mieszkańcy są dumni, że właśnie stąd pochodzi zawodniczka, o której mówi już cały świat muaythai.

Przed nią nowy etap, być może najtrudniejszy w karierze. Ale patrząc na jej determinację i dotychczasowe sukcesy, trudno wątpić, że i tym razem znajdzie drogę na szczyt. – Chcę iść dalej, krok po kroku. Marzę o kolejnych zwycięstwach. Wierzę, że to dopiero początek – kończy.
(mkrol)
 

 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (2)

UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


JolkaJolka

0 0

POWODZENIA!

08:04, 20.08.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%