Jak to bywa podczas derbowych meczów - walki na parkiecie nie zabrakło. Ale i trybuny wypełnimy się niemal po brzegi. Chrobry grał z Zagłębiem, jakby to był najważniejszy mecz tego sezonu. Choć początek należał do rywali, którzy szybko zdobyli dwie bramki przewagi. Głogowianie wynik i to udało im się. Wyszli na prowadzenie 9:8 po dwóch rzutach do pustej bramki - kolejno Macieja Marszałka i Adama Babicza. A później było jeszcze lepiej, bo do przerwy udało się wypracować przewagę 14:12.
Prowadzenie podwyższyli tuż po niej, gdy Tomasz Klinger dorzucił trzecią bramkę na 15:12.I nastała nieskuteczność z obu stron, a dominowała twarda gra w obronie. W 45. minucie meczu sędziowie z parkietu za faul na czerwoną kartę wyrzucili Tomasza Pietruszkę. Chrobry miał rzut karny, rzucał Dawid Przysiek, ale lepszy między słupkami był Marcin Schodowski. Kolejna akcja, bramka Zagłębia. Było już na styku 19:18. Chwilę później już remis po 20. I wszystko zaczęło się od nowa.
W ostatnich meczach zmorą Chrobrego były przestoje w grze w drugiej połowie. Nie inaczej było podczas derbów. Sytuacja diametralnie się zmieniła, bo w 53. minucie Zagłębie wyszło na prowadzenie trzema bramkami 21:24. Nie złożyliśmy broni. W ostatniej akcji meczu udało się wyrównać 26:26, co oznaczało konkurs rzutów karnych. Niestety w karnych lepsi okazali się goście, którzy wygrali 3:5.
RED
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz