Zamknij

Nie nazwałabym się polską Miley Cyrus

09:39, 24.05.2023 . Aktualizacja: 15:55, 03.06.2023
Skomentuj

Kto nie zna takich hitów jak „Thank You Very Much” czy „Cool me down”. Ta dziewczyna szturmem wkroczyła do polskiego show-biznesu i sukcesywnie wspinała się na szczyty list przebojów. W tym roku obchodzi jubileusz 10-lecia pracy artystycznej.

Tylko u nas, tuż przed koncertem podczas Dni Głogowa, wywiad z Margaret

Ostatni raz rozmawialiśmy w lutym 2015 roku. Miałaś koncert w głogowskim domu kultury. Pamiętam, jak kolega z branży powiedział do mnie: „ta dziewczyna niedługo zniknie ze sceny muzycznej”. Odpowiedziałem: „zobaczysz, że dopiero się rozkręca”. Po 8 latach od naszego spotkania nadal jesteś na topie, pełna pomysłów i wciąż zaskakujesz.

Bardzo miłe, że tak we mnie wierzyłeś. Powiem szczerze: nie dziwię się, że były takie opinie. Dość szybko pojawiłam się w świecie muzycznym. Jednak cały czas robiłam swoje. Muzyka jest dla mnie najważniejsza i zajmuje sporą część w moim sercu. Wierzyłam w to, co robię i miałam – do tej pory mam – ludzi, którzy mnie wspierali przez ten cały czas. Na scenie jestem już dziesięć lat, więc minęło sporo czasu od mojego debiutu. Cieszę się, że nadal mogę występować i pokazywać swoją twórczość oraz rozwijać się muzycznie. 

A ja cieszę się, że mam okazję osobiście złożyć ci życzenia z okazji jubileuszu! Będzie obchodzony hucznie?

Oczywiście, że tak. W końcu jest co świętować! W grudniu zorganizowaliśmy koncert „MTV Unplugged Margaret". Odbył się w warszawskim klubie Teatro Cubano. Towarzyszył mi czternastoosobowy zespół. Natomiast 26 kwietnia do sprzedaży trafiła płyta z jego nagraniem. Marzyłam o takim koncercie. Od dłuższego czasu go planowałam i wiedziałam, jak będzie wyglądał. Miał być mocno osadzony stylistycznie i muzycznie. Było przy nim bardzo dużo pracy. Utwory wymagały technicznych zmian, nowych aranżacji. Podczas MTV Unplugged gra się na żywo i musieliśmy stworzyć odpowiednie warunki. Dużą inspiracją była Buena Vista Social Club i podróż na Kubę. Ważna była dla mnie zarówno strona muzyczna, jak i wizualna. Przearanżowaniem utworów na instrumenty akustyczne zajął się Archie Shevsky. Na płycie znajduje się czternaście piosenek, w tym „Cool Me Down", „In My Cabana", „Thank You Very Much" czy wybrany na pierwszy singiel „Byle jak". Gościnnie wystąpili raper Otsochodzi i Kayah. Był to dla mnie wyjątkowy koncert i dziękuję wszystkim, którzy mi towarzyszyli podczas tego wydarzenia. Premiera pełnego wideo koncertowego odbyła się 23 kwietnia w Canal+, a następnie trafiła na platformę VOD.

Twój wizerunek zmieniał się przez te dziesięć lat. Publiczność poznała cię jako ułożoną dziewczynę, idolkę nastolatek. Z czasem stał się bardziej drapieżny. Porównałbym cię do Miley Cyrus. Ze słodkiej Hannah Montany przemieniła się w artystkę, która nie boi się szokować na scenie.

Nie nazwałabym się polską Miley Cyrus (śmiech), ale cieszę się z tego porównania, bo uwielbiam ją i jej muzykę. Na scenie pojawiłam się jako 20-letnia dziewczyna z małego miasta. Tak naprawdę można powiedzieć, że dojrzewałam na oczach ludzi. Wraz ze zmianą wieku, zmieniał się mój image, ale też styl muzyczny. Zaczęłam bardziej eksperymentować. W młodym wieku człowiek przejmował się też tym, co inni o tobie mówią i chciał sprostać wymaganiom wszystkich. Teraz to się zmieniło. Zamiast popem zajęłam się rapem. Nagrałam wiele świetnych utwór z raperami, którzy są genialni w tym, co robią. Jednak sama nie nazwałabym się raperką. Myślę, że zmiany wizerunkowe i muzyczne były naturalnym procesem dojrzewania. Będąc dziesięć lat na scenie, artysta może też pozwolić sobie na więcej, w tym spróbować swoich sił w innych gatunkach muzycznych, które zawsze były bliskie jego sercu. 

W porównaniu do Miley Cyrus z pewnością w życiu uczuciowym idzie ci lepiej!

(Śmiech) Tak, to zdecydowanie. Miley nie ma coś szczęścia coś do miłości, ale życzę jej wszystkiego, co najlepsze. W końcu znajdzie odpowiednią osobę. 

Zmiany, o których wspomniałaś, sprawiły, że nie można cię zaszufladkować, co dla każdego artysty jest chyba ważne. Niektórzy uznają to za bardzo cenny komplement. 

Cały czas rozwijam się muzycznie i to jest dla mnie najważniejsze. Lubię eksperymentować z muzyką i wyglądem. Uważam, że zmiany są dobre. Nie można też bać się ryzykować. Trzeba robić tak, jak się czuje w sercu i duszy. 

Mnie i pewnie wielu innych ludzi zaskoczyłaś piosenką „Byle jak”. 

Nie chciałam śpiewać tego utworu. Jestem ghostwriterem i piszę piosenki dla innych artystów. Staram się im pomóc wydobyć z siebie uczucia i przelać je na papier. Nie każdemu łatwo to przychodzi – przekazanie tego, co się w danym momencie czuje. Utwór „Byle jak” był przeznaczony dla zupełnie innej osoby. Później jednak tak się stało, że do współpracy nie doszło i piosenka została u mnie. Postanowiłam zaśpiewać ją na jednym z koncertów. Fani byli zachwyceni i wpisałam ją do repertuaru. Później powstał teledysk. Jest to ukłon w stronę fanów, którym ten utwór bardzo przypadł do gustu. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tak dużego sukcesu piosenki. Fani ją pokochali i ja też musiałam (śmiech).    

Chciałbym wrócić na moment jeszcze do twojej zamiany popu na rap. Marina również próbowała swoich sił w tym gatunku i wyszło, jak wyszło. Jej piosenka, mówiąc łagodnie, nie została dobrze przyjęta. Ty też trochę zaryzykowałaś.

Słuchałam piosenki Mariny i widziałam teledysk. Trzymam kciuki za kolejne utwory. Jeśli postanowi zostać w tym klimacie, to będę dopingować. Jeśli chodzi o mnie, to rap był ze mną od dłuższego czasu. Mam na swoim koncie kilka utworów. Uważam, że zamienienie popu na rap było dobrą decyzją i nie żałuję jej w żaden sposób. Nie zrobiłam również tego ze względów finansowych, bo śpiewając piosenki popowe, dobrze mi się wiodło. Chciałam to zrobić od dłuższego czasu i przyszedł odpowiedni moment. 

Rozmawiamy w okresie gorącego tematu, czyli Eurowizji. Ty dwa razy próbowałaś swoich sił w Szwecji i raz w Polsce. Nie udało ci się pojechać na konkurs. Planujesz kiedyś jeszcze spróbować czy całkiem sobie odpuściłaś?

Nie planuję już startować w preselekcjach ani w Polsce, ani w innym kraju. Nigdy nie było moim celem wygranie i pojechanie na Eurowizję. Głównym założeniem było pokazanie się i promocja piosenek. Zawsze jednak kibicuję każdemu naszemu reprezentantowi. Życzę, aby zdobywali jak najwyższe miejsca i świetnie się bawili. 

Podoba ci się tegoroczna propozycja, czyli piosenka Blanki “Solo”?

Mam nadzieję, że Blanka będzie czerpać z tego jak najwięcej radości. Byłam team Jann. Uważam, że jego występ i piosenka były bardzo dobre. Jednak bardzo kibicuję Blance i mam nadzieję, że uda jej się uzyskać satysfakcjonujący wynik. Nie wiem, dlaczego spadł na nią taki hejt. Zamiast ją wspierać, dopingować, to wylała się na nią fala krytyki. Nie będę oceniać, czy słuszna, czy nie. Uważam, że jak została wybrana w preselekcjach, to należy ją wspierać. Wystąpienie podczas konkursu Eurowizji jest zapewne stresujące, ale też ekscytujące. Uważam, że nie powinno się krytykować własnego kandydata. Jako Polacy powinniśmy go wspierać, bo reprezentuje nasz kraj.

Udzielasz się charytatywnie, wspierasz osoby LGTB+, jesteś weganką i promujesz prozdrowotne i proekologiczne zachowania. O czymś zapomniałem?

O psiakach. Jestem mega psiarą (śmiech). 

Na koniec: dlaczego dwa lata mieszkałaś w domku holenderskim?

W czasie pandemii postanowiliśmy zamieszkać w lesie w domku holenderskim. Bardzo dobrze wspomina ten okres. Każdy zdaje sobie zapewne sprawę, jakie warunki mieliśmy. Potrzebowaliśmy jednak trochę ciszy i odetchnienia. W ciągu roku trudno było wybudować dom, więc postawiliśmy na takie rozwiązanie. 

Dziękuję za rozmowę

Arkadiusz Orman

 
 
 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%