Maciej Klupś właśnie wrócił z przejścia granicznego w Korczowej. Widział co się tam dzieje. Opowiada, że na miejscu nie brakuje problemów. - Obywatele Ukrainy kierowani są z przejścia granicznego do punktów recepcyjnych pod Korczową. Kilka kilometrów od przejścia są dwa ogromne sklepy i są one wypełnione po brzegi. Tam są dziesiątki tysięcy ludzi - mówi pokazując zdjęcia i filmy.
Głogowianin zawiózł tam dary. Mówi, że wkrótce wiele tych osób, które teraz tam korzystają z pomocy, trafi także do Głogowa. - Trzeba dobrze skoordynować pomoc. Po pierwsze, wydaje mi się, że mamy chaos informacyjny - jeśli chodzi o to co jest potrzebne, co nie. Albo gdzie mogą się oni zatrzymać, gdzie nie mogą. Nie wiadomo jak prawnie rozwiązywać ich problemy - gdzie ich rejestrować. Nie ma takich informacji, które są ogólnodostępne. Oczywiście inicjatywa oddolna jest piękna. W Głogowie i w naszym województwie jest mnóstwo infrastruktury, którą można wykorzystać. Musimy być gotowi na przyjęcie ich na kilka miesięcy - pan Maciej uważa, że te wszystkie działania nie powinny być kierowane centralnie, ale może lokalnie. Tak prosto: mamy wolnych tyle miejsc, za kilka godzin będziemy po tylu uchodźców i się nimi zaopiekujemy. W przeciwnym razie, jego zdaniem, sklepy będą nadal przepełnione.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz