Będziesz sądzić się z pracodawcą? Gdzie? Na pewno nie w Głogowie

Ministerstwo sprawiedliwości planuje likwidację wydziału pracy przy Sądzie Rejonowym w Głogowie. Miałoby to stać się już od 1 kwietnia. I nie jest to prima apilis. Powodem jest coraz mniejsza ilość spraw z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Co to oznacza? Będzie trzeba jeździć do sądu w Lubinie.

Sukcesywna likwidacja wydziałów pracy w sądach jest zjawiskiem obserwowanym od kilku lat w całym kraju. Ale podobna zmiana może dotrzeć i do Głogowa. Takie decyzje zapadną w departamencie organizacyjnym ministerstwa sprawiedliwości, które zapewne już zanalizowało statystyki. A są one wymowne: jeszcze w latach 2001 - 2003 do wydziału pracy głogowskiego sądu wpływało około 5 tysięcy spraw rocznie, a w ubiegłym, 2018 roku, zaledwie 120. To jest średnio 10 spraw na miesiąc.

- Uczciwie mówię, że to mało - przyznaje sędzia Andrzej Molisak, prezes Sądu Rejonowego w Głogowie. - Na razie nasz sąd ma wydział pracy, który normalnie funkcjonuje. Orzeka w nim jeden sędzia na pół etatu - wyjaśnia Andrzej Molisak. Sugeruje, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.

Ale według komunikatu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Zniesienie IV Wydziału Pracy w Sądzie Rejonowym w Głogowie i przekazanie rozpoznawanych w nim spraw do Sądu Rejonowego w Lubinie planowane jest z dniem 1 kwietnia. Utrzymywanie funkcjonowania przedmiotowego wydziału byłoby sprzeczne z zasadą racjonalnego wykorzystania kadr sądów powszechnych. Istotne jest przy tym, że poziom etatyzacji danej komórki organizacyjnej jest pochodną ilości kierowanych do niej spraw. Reorganizacja przyczyni się do zapewnienia racjonalności struktury organizacyjnej objętego nią sądu. Służyć ma ponadto zapewnieniu prawidłowego wykorzystania etatów sędziowskich i urzędniczych w pionie pracy i ubezpieczeń społecznych.

Jeśli plany likwidacji zostaną jednak przez ministerstwo zrealizowane, to sprawy z obszaru właściwości miejscowej Sądu Rejonowego w Głogowie będą rozpatrywane w Sądzie Rejonowym w Lubinie. A to oznacza dla głogowian konieczność dojazdu - 30 kilometrów w jedną stronę, dodatkowe wydatki na benzynę lub bilety autobusowe i... czas.