Sernik nie smakował. Pani Maria składa w sklepie reklamacje

Maria Łyszczarz (67 l.) do naszej redakcji przyniosła sernik, który w sobotę (28.11.) kupiła w sklepie Stokrotka. Ale nie chciała nas nim poczęstować. - Stara się połasiła... - opowiada, że zobaczyła w promocyjnej gazetce właśnie to ciasto. - Była przecena, więc stwierdziłam, że po co - jak zwykle - mam piec, skoro można kupić tak tanio - dodaje pani Maria.

Kupiła kilogram sernika, do tego jeszcze ciasto czekoladowe z wiśniami i kawałek ciasta drożdżowego. Pokazuje nam rachunek, że zapłaciła za wszystko nieco ponad 27 zł. Kolejnego dnia zjechała się do niej rodzina. Była zawiedziona. - Wyciągnęłam ciasto z lodówki, postawiłam na stół, ale chętnych do jedzenia nie było. Nikomu nie smakował. Może był po terminie ważności? - zastanawia się.

Dziś (30.11.) spakowała ciasto i poszła do sklepu. - Chciałam im powiedzieć, że coś jest nie tak. Nie zależało mi na pieniądzach a być może, aby wymienili mi na jakieś inne ciasto. Byłam też w sanepidzie. Powiedzieli, że w sklepie trzeba pytać m.in. o datę ważności czy składniki z jakich zostało wykonane. Nikt jednak nie chciał mi pomóc - twierdzi pani Maria przypominając, że przez wiele lat pracowała w handlu. - Mówiło się zawsze, że klient jest najważniejszy. Przecież się nie awanturowałam tylko zwracałam uwagę, że z tym tanim ciastem coś jest nie tak - zarzeka się.

Udało nam się skontaktować ze sklepem, gdzie dowiedzieliśmy się, że pani Maria jest jedyną osobą, której ciasto... nie smakowało. - Sprzedaliśmy w trzy dni 70 kg tego sernika. Kupili go również pracownicy sklepu. Nikt nie przyszedł ze skargą - Magdalena Leszczyńska wyjaśnia, że to nie jest powód do zwrotu. - Wiele produktów może nam po prostu nie smakować. Ciasto nie było zepsute. Data ważności? A mija dopiero dziś - zaznacza prosząc klientów, aby przed zakupem zastanowili się więc dwa razy zanim coś włożą do koszyka.
RED