Mijają trzy miesiące od zamknięcia branży gastronomicznej. Jedzenie można wydawać tylko na wynos. Klienci do lokali nie mają wstępu. Wedle rządowych zapowiedzi poluzowanie obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa miało nastąpić w styczniu. Tuż po feriach, gdy do szkół mają wrócić uczniowie - choć i to na razie nie jest jeszcze pewne. Restauratorzy jednak wątpią w te zapowiedzi.
- W naszym przypadku nie ma mowy o takim powrocie. Cała gastronomia pozostanie zamrożona jeszcze dobrych kilka tygodni, jak nie dłużej. Nie będziemy się tu rozpisywać w tematyce wirusowej, pewno wielu z Was ma już wystarczający przesyt tych informacji. Dla poprawy humoru możemy napisać, że tym razem wzrost zakażeń jest spowodowany tym, że za długo i za często spędzaliśmy święta w nie swoich domach, a na dodatek teraz wszyscy zjeżdżają sankami po zamkniętych stokach. Chora rzeczywistość, która nas otacza plus brak jakiejkolwiek logiki obostrzeń, niestety pozostanie z nami na dłużej - komentuje Grzegorz Preussner, właściciel baru Fuego na Starym Mieście, które właśnie świętuje dziesięciolecie istnienia.
To dla nich zbyt długo. - Od tamtego momentu robimy wszystko, aby się utrzymać i nie poddać. Staramy się na wszelki sposób dotrzeć do was z naszą okrojoną ofertą. Pomimo niesprzyjających warunków robimy, co w naszej mocy. Czasem jest cisza, ale po prostu... przy dwunastym tygodniu z rzędu... potrafią być chwile słabości. Tak naprawdę w tym wszystkim trzyma nas siła naszej wspaniałej ekipy i odzew was wszystkich, naszych wspaniałych gości. Dziękujemy, że możemy na was liczyć, bo pomoc rządowa wygląda dobrze, ale tylko na czerwonych paskach w ich własnej telewizji - dodaje.
W tej restauracji można korzystać też z wielu promocji. O tym więcej: TUTAJ. - Pamiętajcie nawet jedna Margarita zamówiona do domu, nawet jeden gorący grzaniec wypity na naszym tarasie, to bardzo wdzięczny kawałek podtrzymujący nasz płomień - zachęca do ich odwiedzania właściciel Fuego.
RED
0
0
0
0
0
0
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz