Wygląda jak z bajki, a znajduje się pomiędzy blokami na ul. Kosmonautów Polskich. Ogródek wypełniony kolorowymi rzeźbami przyciąga uwagę przechodniów.
Jego twórcą jest Edward Wojtkiewicz (68 l.). Swoim pomysłem na ogród zaraził zarządcę Spółdzielni Mieszkaniowej Nadodrze, otrzymał pozwolenie na spełnienie swoich wizji i to zrobił.
- Początkowo chciałem zrobić dla ozdoby tylko paśnik z drzewa, taką sarenkę. Potem były kolejne pomysły na zagospodarowanie terenu. Pojawił się też bocian, krowa i wiele innych. Były też kwiaty, ale uschły podczas suszy - opowiada.
Rzeźby szczególnie przypadły do gustu dzieciom, które chętnie na nie wskakują. - I trzeba często rzeźby sklejać, ale nie jestem zły, bo dzieciaki dają tyle radości. Cieszę się, że komuś to się podoba. Ludzie robią zdjęcia i zaglądają tutaj - dodaje.
Ze starszymi dziećmi za to bywa różnie, czasem kłopotliwie, bo społecznej pracy nie szanują. Niszczą i kradną. Ale pan Edward policji nigdy nie wzywał, bo nie chciał im... robić problemów. Tłumaczy, że to "głupi wiek". Prędzej czy później im przejdzie.
Niestety od czterech lat nie ma już tyle sił, aby opiekować się ogrodem koło bloków. A sąsiedzi też nie kwapią się do pomocy. - Straciłem nogę, poruszam się o kulach - załamuje się.
I nieśmiało apeluje o wsparcie, bo nie chciałby, aby ogródek wkrótce zarósł chwastami lub został przez spółdzielnie rozebrany. Chętni mogą się do niego zgłaszać - mieszka w klatce tuż obok. Często tam siedzi, więc na miejscu można często go spotkać.
AG
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz