Zamknij

Bezdomni, seniorzy, młodzi. Długa kolejka po ten jeden słoik ciepłej zupy

Mateusz Komperda Mateusz Komperda 14:30, 28.11.2025 Aktualizacja: 11:27, 28.11.2025
Skomentuj Mateusz Komperda Mateusz Komperda

Tuż przed zimą, tuż przed świętami Bożego Narodzenia stoi tu kolejka po pomoc. I niestety jest coraz dłuższa.

Ta kolejka ustawia się do kuchni św. Alberta, która od lat działa przy parafii NMP Królowej Polski w Głogowie. Ludzie stoją cicho: bezdomni, kobiety z reklamówkami, schorowani seniorzy, ale też zaskakująco młodzi.

Każdy czeka na talerz zupy, by zjeść na miejscu, w stołówce. I na ten jeszcze jeden słoik, który – jak mówią – pozwala przetrwać przez kolejne dni.

Człowiek z sercem na dłoni

W kuchni krząta się pani Elżbieta. Ma 72 lata i trzecią dekadę spędza nad parującymi garnkami. Swoją przygodę z parafialnym Caritasem rozpoczęła po śmierci męża.

Dzieci już odchowałam, i szukałam zajęcia

– mówi nam, że trafiła właśnie tutaj z dnia na dzień, no zawsze chciała pomagać innym. Nie spodziewała się ta przygoda będzie trwała ponad 30 lat. A właśnie tak jest.

Lubię tych wszystkich ludzi. Nawet i kocham. Szkoda mi ich. Jak widzę bezdomnego czy pijanego, to serce boli. Każdemu trzeba pomóc

– zdradza.

Przychodzi tu o szóstej rano. Zawsze trzy razy w tygodniu, bo kuchnia jedzenie dla potrzebujących wydaje w poniedziałki, środy i piątki od godz. 10.30. Gotuje z koleżanką pomidorową, barszcz, żurek, krupnik, kapuśniak. Ogórki i kapustę kiszą same. Do każdej porcji wkładka: kiełbaska, chleb. Tylko nie w piątek, bo przecież wtedy post.

Przychodzi około 70 osób. Teraz, jak zimniej, to najwięcej

– wylicza.

Oprócz jedzenia ludzie mogą się wykąpać, wyprać rzeczy, dostać kurtki i buty. Lista prowadzona jest tylko po to, by policja mogła kogoś odnaleźć – bo tu trafiają wszyscy: od bezdomnych po młodych, którzy nie udźwignęli życia.

To straszne, że są tu też ludzie co mają po 20 czy 30 lat. Nie mogą sobie poradzić. Smutne to

– dodaje ocierając dłonie o fartuch.

Nie każdemu się ułożyło

W tłumie stoi 55-letni Robert Rudnicki. Samotny. Nie bezdomny – mieszka na al. Wolności.

Życie się tak potoczyło. Pojawił się alkohol...

– nie ukrywa, że ten zniszczył mu życie. Rozbił rodzinę.

Teraz dorywcza praca nie zawsze pozwala mu przetrwać miesiąc, a i choroba nie odpuszcza. Jak przyznaje kręgosłup coraz częściej odmawia posłuszeństwa.

Dla Roberta wizyta w kuchni św. Alberta to nie tylko ciepły posiłek. Tu może usiąść, napić się herbaty, porozmawiać z wolontariuszkami, które znają go po imieniu, i choć na chwilę poczuć, że należy do jakieś wspólnoty.

– Słoik zupy dużo znaczy. Ciepło – powtarza, pokazując, jak bardzo cenna jest nawet ta najmniejsza pomoc. Każdy łyżka to symbol troski, który rozgrzewa nie tylko ciało, ale i serce.

Obok niego stoją młodsze osoby, czasem nieprzekraczające trzydziestki, które los postawił na krawędzi. Niektórzy wstydzą się spojrzeć w oczy wolontariuszom, inni mówią cicho, że nie mają dokąd pójść.

To dla nas duża jest pomoc. Dziękuję za to… z tego serca

– kręci się łza w oku Roberta.

Będą rozdawać paczki na święta

Gdy kuchnia szykuje się na zimę, miasto i Caritas ruszają z kolejną akcją: Paczka dla samotnego seniora. To już tradycja. Pomoc trafi do starszych mieszkańców Głogowa. Od 1 do 5 grudnia można zgłaszać potrzebujących pod numer 76 72 65 535. Wolontariusze później zapukają do drzwi tych, którzy nie mają już do kogo pójść.

Bo tutaj, w kuchni św. Alberta, widać to najlepiej: że głód ma wiele twarzy, a samotność – jeszcze więcej. I że czasem najwięcej znaczy talerz zupy i słoik, w którym ktoś schował trochę ciepła na jutro.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%