Radosław Zimny kończy kadencję i zwalnia fotel prezesa w gminnym klubie. – Przyszedł czas na zmiany – nie ukrywa.
Po dwunastu latach pracy w Sokole Jerzmanowa, w tym czterech na stanowisku prezesa, Radosław Zimny zapowiada, że odchodzi. Jego kadencja właśnie się kończy – pierwsza i ostatnia. Jak podkreśla, klub potrzebuje nowej energii.
A wszystko zaczęło się lata temu.
Moja żona pochodzi z Jerzmanowej, a szwagier, który gra w Sokole, namówił mnie na trening. Przyjechałem, spodobało mi się. Najpierw byłem zawodnikiem, później zacząłem się społecznie angażować
– wspomina Zimny. W klubie grał wszędzie, gdzie był potrzebny. – W bramce, potem w polu. Zawsze byłem taką zapchajdziurą, ale potrzebną – śmieje się.
Naturalnie wszedł też do zarządu. Gdy po 25 latach ustąpił prezes Krzysztof Budziszewski, to właśnie jemu powierzono prowadzenie Sokoła.
Starałem się, aby klub był wizytówką gminy w regionie i się rozwijał. Ostatnie cztery lata były intensywne
– ocenia.
Kadencja Zimnego kończy się w grudniu, a klub planuje wolne zebranie w nowym roku.
Te w sumie dwanaście lat spowodowało, że przyszedł czas na zmiany. Powinny tu przyjść osoby ze świeżym spojrzeniem, pomysłami i energią
– mówi wprost.
Podkreśla jednak, że nie zamierza odcinać się od Sokoła.
Ja z tym klubem będę zawsze. Na trybunach na pewno będę. Nie zostawię klubu na lodzie, chętnie pomogą
– zapewnia.
Odchodzi zostawiając klub w dobrej kondycji. Największym sukcesem było zbudowanie pełnych struktur młodzieżowych.
Cztery lata temu mieliśmy jednego trenera i kilka grup młodzieżowych. Dzisiaj mamy pełne struktury – od czterolatków po juniorów, plus dwie drużyny seniorskie
– wylicza.
W klubie pracuje już czterech trenerów, a na treningach pojawia się nawet 150 dzieci.
Stawiamy na szkolenie. Pozyskaliśmy dużo środków zewnętrznych i dobrze je zainwestowaliśmy w młodzież
– podkreśla.
Rozwinęła się także infrastruktura: boisko, murawa, piłkochwyty, siłownia zewnętrzna. Właśnie remontowane są piłkarskie szatnie.
W tym miesiącu zaakceptowałem projekt oświetlenia stadionu – to będą wysokie maszty
– mówi.
Choć lista osiągnięć jest długa, Zimny nie uważa, by jego misja była usłana samymi kwiatami, bo przecież zdarzały się też gorsze momenty.
Myślę, że zawsze można było zrobić jeszcze więcej, ale największym wyzwaniem w klubach amatorskich jest brak rąk do pracy. Wszystko robimy społecznie, po pracy, przed pracą
– tłumaczy.
Dziękuje też wszystkim, którzy przez lata wspierali klub.
Zarząd, zawodnicy, trenerzy, rodzice, gmina, sołectwo – bez nich nie bylibyśmy w tym miejscu
– wymienia ich.
Na koniec dodaje, że w każdej podjętej decyzji wspiera go rodzina.
Moja żona wiedziała, jak jestem zaangażowany. Pchała mnie w tę stronę, bym został prezesem. Poświęciłem temu naprawdę duży czas. Teraz czas skupić się też bardziej na rodzinie
– nie ukrywa patrząc na stadion Sokoła. I zapewniając, że to przemyślana decyzja.
Płetwonurkowie już po odprawie w Głogowie
czyzby drony plywajace do nas dotarly skoro dzisiaj takie zbiegowisko a nie jest czasem za goraco
zzz
15:05, 2025-12-06
Nokaut w ringu. Porażka Martyny Domińczak
Pamiętajmy, że on ją "poznał.." jak miała 13 lat.
Pavlo
14:53, 2025-12-06
Dziewczyny z Jaczowa zmieniają świat na lepsze
Super dziewczyny!
Ryszard
14:25, 2025-12-06
Płetwonurkowie już po odprawie w Głogowie
Najlepiej z kolejowego było by widać
Un
14:18, 2025-12-06
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz