Tytuły honorowe "Zasłużony dla gminy Jerzmanowa" otrzymali w tym roku najbardziej aktywni w historii gminy strażacy ochotnicy. W tym gronie był właśnie Jerzy Wolski z Jaczowa, który do straży wstąpił w 1977 roku.
- Prowadziłem gospodarstwo rolne po rodzicach. Hodowałem kury, krowy, świnie. Uprawiałem ziemię. Wszystko było. Jak to kiedyś - wspomina, że przed laty uczestnictwo w działaniach straży było jakby niepisanym obowiązkiem każdego mieszkańca. - Mój tato był strażakiem. Jeszcze jeździł wozem strażackim z końmi. Gdy ja zostałem strażakiem, to jeździłem już ciągnikiem - wspomina. Może już teraz nie jeździ do pożarów, ale od lat wspiera strażaków. Od 16 lat jest sekretarzem i członkiem zarządu OSP Jaczów. - To jako strażak otrzymałem honorowy tytuł. Bardzo mi miło - mówi i pokazuje statuetkę, która stoi w honorowym miejscu. Z okazji otrzymania tytułu była w domu mała uroczystość. Wszyscy się cieszyli i wspominali dokonania głowy rodziny.
Jerzy Wolski przyznaje, że u niego w rodzinie działanie w straży to tradycja przekazywana nie tylko z ojca na syna, ale także... na córkę. Bo właśnie jego córka działa w OSP, dwaj synowie także są bardzo aktywnymi strażakami. Mało tego, do OSP Jaczów zapisały się także synowe. Obie synowe są już po kursach i egzaminach strażackich i mogą jeździć do akcji. Obie już kilka razy gasiły pożary, co prawda nieduże, ale zawsze. - Poza tym mam czterech wnuków. Wszyscy już należą do straży, nawet ten najmniejszy, półroczny, już nosi koszulkę strażacką - śmieje się Jerzy Wolski.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu myglogow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz