Szpitalny Oddział Ratunkowy w Głogowie przeszedł największą modernizację od lat.
Od połowy roku trwały intensywne prace, prowadzone bez przerywania działalności oddziału. – SOR nie przerywał pracy, co było dużym utrudnieniem zarówno dla pacjentów, jak i personelu . Możemy tylko przeprosić za te niedogodności, ale dziś efekty są widoczne – mówi prezes szpitala Mieczysław Maksimczyk.
Remont kosztował niemal 9 milionów złotych, z czego większość środków pochodziła z Ministerstwa Zdrowia, ale swoje dołożyło także miasto i sam szpital. Odnowione sale, nowe kardiomonitory, łóżka, meble i zmieniona organizacja przestrzeni mają przede wszystkim poprawić bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów. Oddzielono część dla osób oczekujących od tej, gdzie ratuje się życie. – Poprzednio bywało, że rodziny docierały do ciężko chorych pacjentów, którym ratowaliśmy życie. Teraz jest porządek i separacja, a cały oddział został przystosowany także do potrzeb osób ze szczególnymi potrzebami – wyjaśnia Maksimczyk.
Tysiąc pacjentów miesięcznie
Głogowski SOR to jeden z najbardziej obleganych oddziałów w regionie. Rocznie trafia tu blisko 12 tysięcy pacjentów. – Średnio przyjmujemy 30–40 osób dziennie, ale zdarza się, że nawet 70. Bywa, że w jednym momencie przyjeżdża kilka karetek i mamy kolejkę – opisuje prezes.
W szczególnie trudnych sytuacjach, np. podczas awarii tomografu, konieczne było odsyłanie pacjentów ze wskazaniem wykonania badań TK do innych szpitali gdyż w przypadkach neurologicznych takie badanie jest niezbędne. Zdarzało się, że musieliśmy kierować pacjentów dalej, zawsze po wcześniejszym porozumieniu z innymi placówkami – dodaje.
Największe wyzwanie: kadry
Choć oddział zyskał nowoczesny wygląd, codzienną pracę wciąż komplikuje brak lekarzy. Na dyżurze nocnym powinno być dwóch, a zdarza się, że jest tylko jeden. W przeszłości mieliśmy nawet taki przypadek, że nie było żadnego lekarza, bo obaj zachorowali w tym samym czasie. To była sytuacja krytyczna i sięgaliśmy po pomoc lekarzy pracujących na oddziałach. Dziś takie ryzyko minimalizujemy, ale obsada SOR-u nadal jest wyzwaniem – przyznaje Maksimczyk.
Najbardziej brakuje internistów, anestezjologów i chirurgów ogólnych. Lekarze często dojeżdżają z innych miast, bo własną kadrą szpital nie jest w stanie zabezpieczyć dyżurów. – Walka o lekarza między szpitalami jest bezkompromisowa. Nie mamy najwyższych stawek, ale oferujemy dobre warunki pracy i coraz lepszą jakość świadczeń. Dzięki temu lekarze coraz chętniej do nas przychodzą – tłumaczy prezes.
SOR to nie przychodnia
Według prezesa, poważnym problemem pozostaje także niewłaściwe korzystanie z oddziału. – "Chcielibyśmy, by na SOR trafiali ci, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Niestety wielu pacjentów traktuje go jak przychodnię – przychodzą z przeziębieniem, jelitówką czy grypą – mówi.
W takich przypadkach działa system kwalifikacji pacjentów do pomocy w zależności od stanu zdrowia. – Pacjent z drobnym urazem może czekać kilka godzin, jeśli w tym czasie trafią do nas osoby w stanie zagrożenia życia. To naturalne, choć rodzi niezadowolenie. Ale SOR jest po to, by ratować życie, nie leczyć błahe dolegliwości" – podkreśla Maksimczyk.
Szpital coraz bardziej nowoczesny
Placówka zmienia się także organizacyjnie. Na początku przyszłego roku szpital ma stać się jednostką miejskopowiatową. – Miasto od dawna wspiera nas w modernizacjach. W ramach m.in. programu "Nowoczesny Szpital" przeznaczyło 20 milionów złotych. Ponadto Miasto udzieliło wsparcia finansowego nie tylko na remonty ale także na inwestycję jaką jest "Hospicjum Głogowskie" – przypomina prezes.
Jednak – jak zaznacza – nawet najnowocześniejsze urządzenia nie zastąpią człowieka. – Nowoczesność pomaga, ale to ludzie leczą. I to im należą się największe podziękowania za pracę ponad siły – kończy Mieczysław Maksimczyk.
Mateusz Komperda [email protected]