- Bella mnie uratowała – ze łzami w oczach mówi pan Jacek. Pies szczekał, ujadał. Tylko dzięki niemu się obudził i zobaczył pożar.
Pożar wybuchł 9 grudnia w jednorodzinnym domu w samym centrum Grębocic, na uliczce, przy której stoi dom przy domu. Pan Jacek mieszka tu sam. Razem z nim były tylko pies i kot.
Tego ranka poszedł wyczyścić piec w kotłowni, która mieści się w tym samym budynku co dom mieszkalny, ale ma odrębne wejście. Pan Jacek dokładnie nie pamięta, ale chyba około godz. 13 zakończył robotę.
Ładnie się paliło w piecu. Wszystko było w porządku. No ale potem się okazało, że jak czyściłem piec, to musiałem zaprószyć ogień. Chyba jakaś iskra poszła i zaczęło się palić
– mówi. Jednak wtedy tego nie zauważył, poszedł do domu i położył się spać. Mówi, że pies zaczął ujadać. Chociaż bardzo mocno spał, to w końcu się obudził.
Ten pies bardzo głośno szczekał, dosłownie ujadał tuż koło mnie. Obudziłem się i wziąłem pilota, żeby zaświecić światło. Patrzę, a tu nic nie działa. Wstałem, żeby włączyć bezpieczniki i zobaczyłem, że cała kotłownia jest w ogniu
– wspomina.
Pobiegł do sąsiadki po pomoc. To ona wezwała straż pożarną.
Czworonóg zaalarmował domownika w porę, działając jak prawdziwa czujka dymu. Dzięki temu mężczyzna zdążył wezwać pomoc, co prawdopodobnie uratowało mu życie i zapobiegło rozprzestrzenieniu się ognia. Szybka i bardzo sprawna akcja pozwoliła opanować ogień, a w wyniku zdarzenia nikt nie został poszkodowany
– poinformował mł. kpt. Adrian Ziemiański, oficer prasowy KP PSP w Polkowicach. Byliśmy u pana Jacka kilka dni po pożarze.
Muszę pieniądze zarobić, żeby mi włączyli – wytłumaczył. No ale przyznaje, że nigdzie nie pracuje. Nie było z nim także tego psa, który go uratował, gdyż okazało się, że to pies jego córki, która po pożarze psa zabrała.
Jestem chory. Mam problem z nogą
– mówi pan Jacek. Faktycznie nawet nie może się podnieść. Prawie cały czas leży w łóżku. Wspomina, że kiedyś prowadził inne życie i dużo zarabiał, nawet był sportowcem – boksował w Gwardii Zielona Góra. Ale życie się tak potoczyło... Pan Jacek nie jest w dobrym stanie, mówi jednak, że jakoś sobie poradzi sam – i zapala papierosa za papierosem trzęsącymi się rękami. Na stole leżą dwie paczki.
O panu Jacku i jego sytuacji rozmawialiśmy z kierownikiem Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Grębocicach oraz wójtem gminy Grębocice Romanem Jabłońskim.
Na pewno nikt go nie zostawi, jeśli tylko się zwróci o pomoc. Wiem jednak, że ma rodzinę i nikt nie chce wkraczać w delikatne sprawy
– tłumaczy wójt Roman Jabłoński.
- Wodę już mam – cieszył się, ale prądu nadal nie było. Pan Jacek ogrzewał dom piecykiem gazowym. Zniszczeń po pożarze w kotłowni nawet nie zaczął sprzątać, wszystko leżało tak jak strażacy zostawili.
Nie dam rady, nie wstaję
– tłumaczył. Powiedział także, że po naszej wizycie odwiedziły go panie z GOPS – u. Jest już decyzja, przyznano mu zasiłek na zakup posiłku lub żywności – w ramach programu „Posiłek w szkole i w domu”. Za 300 zł miesięcznie będzie sobie mógł kupić jedzenie.
O pożarze pisaliśmy:
[ZT]178173[/ZT]
Nowe urządzenie sportowe w Gołowicach
Nie ma takiej wioski w gm Jerzmanowa kapuściany środku
Gołowice
20:31, 2025-12-25
Pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w Głogowie
Jprd wszędzie foto relacje już k do kościoła nie można spokojnie pójść bo gówno dziennikarz robi artykuł
Janno
19:23, 2025-12-25
Gdyby nie szczekanie, cały dom by spłonął
To ile ten pan ma lat i z czego utrzymywał się do tej pory? Nie stać go na jedzenie a stać go papierosy?
Fm
19:17, 2025-12-25
Pasterka na kocach i poduszkach [FOTO]
Oby nie przespali tego czasu i zauwazyli narodzenie Jezusa, Zbawuciela swiata.....
Janek
18:50, 2025-12-25
0 0
To ile ten pan ma lat i z czego utrzymywał się do tej pory? Nie stać go na jedzenie a stać go papierosy?