- Chyba się mu nudzi - mówią o swoim sąsiedzie lokatorzy bloku przy ul. Dziadoszan w Głogowie, gdzie na parkingu, graniczącym z jego działką, wyznaczono pięć miejsc dla osób niepełnosprawnych - jedno obok drugiego.
Parking powstał po 30 latach błagań mieszkańców. Inwestycja była dla nich bardzo ważna. - Wcześniej była tu trawa po kolana. Ludzie nie mieli gdzie zostawić swoich samochodów - usłyszeliśmy. Znalazło się tam w sumie 71 stanowisk dla samochodów osobowych, w tym wydzielono 3 miejsca dla inwalidów. Korzystają z niego bowiem mieszkańcy okolicznych ulic: Dziadoszan, Wawelskiej, Leszka Białego, Piasta Kołodzieja i Bolesława Śmiałego. Parking cały czas jest zajęty.
Stało się tak, że pewnego dnia, przyjechała firma i zamalowała cztery miejsca na niebiesko (kolejne piąte już tam było). Postawiła też znak, że od teraz parkować tam mogą tylko niepełnosprawni. A ludzie się dziwili. - Po co? - pytali.
Interweniowali w ratuszu, domagają się wyjaśnień. - Decyzja ta nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia i jednocześnie znacznie pogarsza sytuację parkingową w okolicy - sugerują. Ich zdaniem to zbyt duża liczba takich miejsc, które po prostu stoją puste.
A chodzi o to, że jednemu z ich sąsiadów, który mieszka w domku szeregowym, przeszkadzały auta pod płotem. Skarżył się, że jest zbyt głośno i trzeba wdychać spaliny. - Na złość parkował tak, aby zablokować dwa-trzy miejsca - przypominają sobie, by dodać po chwili, że wreszcie dopiął swego.
Ten nie chciał z nami rozmawiać. Twierdził tylko, że nic złego się nie stało. A medialny rozgłos tej sprawie nie jest w ogóle potrzebny. - Nie mam czasu - ucinał.
Pozostali mieszkańcy nie zamierzają tak tej sprawy zostawić. Zwłaszcza, że na koszt miasta wzdłuż płotu ich sąsiada, miały zostać zasadzone jeszcze iglaki. - Bardzo ciekawi jesteśmy oficjalnego stanowiska Urzędu Miasta i Nadzoru Budowlanego. W interesie nas wszystkich jest zwalczać szerzącą się prywatę i wykorzystywanie układów, a nieuczciwych urzędników i decydentów odsunąć z odpowiedzialnych stanowisk - używają mocnych słów.
W ratuszu usłyszeliśmy, że urzędnicy raz jeszcze zajmą się sprawą. - Sprawdzimy to - zapewnia Marta Dytwińska-Gawrońska, rzecznik prezydenta miasta. Komu na dobre, a komu na złe, wyjdzie sąsiedzki spór?
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz