Po decyzji premiera Mateusza Morawieckiego o zamknięciu cmentarzy... ruszyły tam tłumy. Głogowianie wczoraj (30.10.) do późnych godzin nocnych szturmowali m.in. ten na Brzostowie. Jak opowiadają nam handlarze pracowali do około godz. 1 nad ranem. Były tłumy.
- Była też policja, która kierowała ruchem. Tutaj nie było wolnych miejsc. Drogi były zablokowane. Ludzie mówili, że to partyzantka premiera, że nie spodziewali się takiej decyzji rządu. Byli wykurzeni - usłyszeliśmy.
Od rana praca na cmentarzu wrze. Zamknięte są furtki i bramy. Jedna z nich na Brzostowie jest naprawiana. - Coś zawias się zepsuł, to trzeba wstawić nowy, aby ludzie nie wchodzili - mówili pracownicy GPK Suez Głogów.
Choć głogowianie i tak... na cmentarz wchodzą. Brama wjazdowa przy kaplicy nie jest zakuta na kłódkę, bo wjeżdżają nią śmieciarki i karawany. Pracownik jednej z firm pogrzebowych poinformował nas, że akurat dziś obsługują trzy pogrzeby. I trudno, aby bramę co chwilę otwierać i zamykać.
Na miejsce jedzie jednak policja, bo za łamanie przepisów będą kary. Jak nie pouczenia, to mandaty.
Martwią się handlarze. - Nie ma Wszystkich Świętych, nie ma zysków. Zakupiliśmy tyle zniczy, kwiatów... co z tym teraz zrobimy? Nikt o nas nie pomyślał. Mam żal do premiera, bo jak on nas traktuje? Być może ludzie wrócą we wtorek, środę - zamartwia się pani Mariola, która mimo wszystko wyciągnęła chryzantemy. Bo ludzie tutaj jeszcze zaglądają, podpytują, podchodzą do bramy i chwytają za klamkę. Niestety - zamknięte.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz