- Zapomnieli o windach, nie są w ogóle zabezpieczone - Pan Roman (86 l.) z os. Kopernik denerwuje się i dziwi, że drzwi wejściowe do bloków są oklejone ostrzeżeniami, a w windach nie ma żadnego. Gdy niedawno otworzył drzwi windy, w środku były już trzy osoby, w tym dwoje dzieci. I nie była to rodzina. Zrezygnował.
W windzie spotykają się lub mijają prawie wszyscy mieszkańcy 11 piętrowego wieżowca. Sam stara się uważać, a codziennie musi wychodzić po zakupy czy do apteki. Z III piętra schodzi schodami, a ze sprawunkami wraca windą. Tym razem wybrał schody.
- Wszyscy ostrzegają, że wystarczy jak ktoś kichnie - emeryt przypomina, że winda to "idealne" miejsce, by się zarazić i zarażać, a takich bloków w mieście jest mnóstwo.
- Nie mamy większego wpływu na to, ile osób korzysta jednocześnie z windy w każdym z naszych budynków. Liczymy jednak na odpowiedzialne zachowania naszych lokatorów, którzy zachowają zasady bezpieczeństwa i na na przykład będą unikać tłoku w windach - tłumaczy Mateusz Kowalski, starszy specjalista do spraw informacji społecznej w spółdzielni mieszkaniowej Nadodrze.
W budynkach należących do spółdzielni jest 120 wind. Przestrzega, że dla własnego bezpieczeństwa lepiej poczekać na kolejny kurs windy niż korzystać z niej wraz z kilkoma innymi osobami. Zapewnia też, że panie sprzątające w blokach codziennie dezynfekują poręcze i panele sterowania w windach.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz