Nie mamy dobrych wieści dla mieszkańców Starego Miasta w Głogowie, ale obyśmy się mylili. Jak mówi jednak Leszek Kuchciak dyrektor do spraw produkcji i dystrybucji Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy, pracownicy spółki wykopali już trzy dziury, ale nie udało im się znaleźć miejsca uszkodzenia rurociągu.
Przypomnijmy, że rura pękła w ubiegłym tygodniu i jak informował prezes WPEC Marek Litwiński awaria była tak duża, że w ciągu jednej godziny z sieci uciekało 50 ton wody, dlatego w nocy z piątku na sobotę zapadła decyzja o odcięciu ogrzewania i ciepłej wody na Starym Mieście. Prezes Litwiński zaznaczał wczoraj (17.04.), że niczego nie może obiecać, bo wszystko zalezy od tego jak szybo uda się znaleźć miejsce awarii i do niego dokopać, ale WPEC zrobi, co w jego mocy by jak najszybciej – może jeszcze tego samego dnia, czyli wczoraj, usunąć awarię.
– Niestety nie udało nam się, bo mamy problem z lokalizacją tego miejsca. To jest odcinek kilkudziesięciu metrów i robimy już trzeci wykop, ale nie możemy tego znaleźć. Są metody, które pozwalają na określenie miejsca awarii w pewnym przybliżeniu, ale czasem nie ma innego wyjścia, jak tylko szukać metodą prób – mówi Leszek Kuchciak. I tak właśnie jest w przypadku awarii na Starowałowej, gdzie z kilkuset metrowego odcinka rurociągu udało się obszar poszukiwań zawęzić do wspomnianych kilkudziesięciu.
Dodatkowo – jak podkreśla Kuchciak, uszkodzenie znajduje się pod parkingiem, na którym stoją samochody. – Nie możemy więc pracować na okrągło, lecz musimy na bieżąco opróżniać go z samochodów. Zostawiamy za wycieraczkami kartki, ale nie każdy właściciel akurat w tym momencie przy samochodzie się zjawia – wspomina, że podczas jednej z awarii, której usunięcie uniemożliwiał zaparkowany nad rurociągiem samochód, właściciel pojazdu pojawił się po kilku tygodniach. – Na szczęście wtedy była to nieduża usterka i mogliśmy czekać bez konieczności przerwania dostaw ciepłej wody – mówi.
Czekanie kilka tygodni, podczas gdy można poprosić policję o ustalenie właściciela pojazdu i poproszenie go o jego przestawienie brzmi kuriozalnie. Zwłaszcza, że w tym czasie cały czas lała się woda, co powodowało zapewne niemałe straty dla przedsiębiorstwa. Gdyby lała się na koszt dyrektora czy prezesa zapewne tak spokojnie by nie czekali.
W Głogowie się jednak nie leje, bo „zakręcili, kurek”. Pokrzywdzeni są więc jedynie mieszkańcy Starego Miasta, którzy marzną już czwarty dzień, a wodę do kąpieli grzeją w garnkach i czajnikach. Nic więc dziwnego, że patrzą na ręce pracownikom WPEC i jak podkreślają, widzą, że na terenie, na którym prowadzone są roboty niewiele się dzieje. Twierdzą, że chociaż ciepłej wody i ogrzewania nie mają od sobotniego poranka, to robotnicy pojawili się na Starowałowej dopiero w poniedziałek rano, czyli po dwóch dobach. – Do tego więcej stoją, jak robią – zaznaczają.
Tymczasem dyrektor Kuchciak nie widzi powodu, by angażować policję i dopiero po dłuższej dyskusji przyznaje, że może i ma jakiś sens skierowanie do głogowian apelu, by zabrali swoje samochody z parkingu przy starówce. – Samochody uniemożliwiają nam pracę, ale one mają prawo tam stać – twierdzi Leszek Kuchciak i dodaje, że przecież rurociąg nie biegnie pod całym parkingiem i nie ma potrzeby usuwania wszystkich aut. Póki jednak stoją, a WPEC nie poprosił o odgrodzenie tej części, pod którą przebiega sieć i może się znajdować jej uszkodzony fragment, robotnicy głównie stoją. A gdyby nie stali, a szukali, to podobno po namierzeniu dziury w rurze na usunięcie awarii wystarczyłoby kilka godzin. Tak przynajmniej mówi dyrektor Leszek Kuchciak, po czym dodaje: – Nie wiem jak długo to jeszcze potrwa. Zapewniam jednak, że dokładamy wszelkich starań, by jak najszybciej zlokalizować i usunąć awarię – przekonuje.
(EI, fot.BL)
0 0
Przez takie usuwanie awarii WPEC ma straty na poziomie większym niż rzekome 18%. A kto płaci za ich straty? Mieszkańcy Głogowa. Za miesiąc podwyżka ciepła o 40%.