Dariusza Kotalę spotkaliśmy dzisiaj (17.05) na pikniku KGHM z okazji Dnia Hutnika. Nie ma nic wspólnego z KGHM, ale był gościem, który inspirował i dzielił się swoją pozytywną energią ze wszystkimi - w tym z hutnikami i ich rodzinami. Kiedy spotykasz takich ludzi, to żaden deszcz nie jest straszny. W końcu Dariusz Kotala będzie wiosłował przez Pacyfik...
W 2020 roku Dariusz Kotala zakończył swoją pierwszą podróż dookoła świata na rowerze, przemierzając tysiące kilometrów na dwóch kółkach. Jednak poczucie niedosytu nie dawało mu spokoju.
W pierwszej podróży nie mogłem jechać rowerem po wodzie. Czegoś mi brakowało właśnie, jak skończyłem tą podróż. Przyszła do mnie myśl, że brakowało mi tego, że nie mogłem każdego metra pokonać przy pomocy własnych sił
– opowiada Dariusz Kotala.
Teraz podejmuje się jeszcze bardziej ekstremalnego wyzwania. Jego celem jest pokonanie Atlantyku i Pacyfiku wiosłując w specjalnej, oceanicznej łodzi wiosłowej Złotoryjanka.
Kotala wybrał do swojej wyprawy łódź nieprzypadkową. Złotoryjanka, bo tak ją nazwał, to dwuosobowa jednostka, która już dwukrotnie zapisała się w historii oceanicznych wypraw. – Ona jest rekordzistką świata. Ma dwa rekordy świata i jest dwuosobowa. Dwójka najmłodszych na świecie, średnia wieku 21 lat, przepłynęli Atlantyk jako najmłodsi i są przez Guinnessa uznawani jako najmłodsza para – opowiada podróżnik. W kabinie Złotoryjanki znajduje się mosiężna tabliczka upamiętniająca tę wyprawę. Kotala ma nadzieję, że i jego historia dołączy do tych wyjątkowych osiągnięć.
Choć Kotala wyrusza w rejs samotnie, nie zamyka drzwi przed innymi śmiałkami. Szczególnie liczy na to, że dołączy do niego pierwsza Polka, która pokona ocean wiosłując. – Drogie panie, nie ma Polki, która przewiosłowała ocean. Więc zapraszam serdecznie, znajdziecie mnie w social mediach i będziecie mogły się skontaktować ze mną – zachęca.
Złotoryjanka nie tylko ma bogatą historię, ale też imponującą konstrukcję. Zbudowana z włókna węglowego, o grubości ścianek 10 mm, jest zaprojektowana tak, by przetrwać najcięższe warunki oceaniczne. – Ma grodzie, tak jak w Tytanicu. Nie można powiedzieć, że łódka jest niezatapialna. Tytanic też ponoć tak był nazywany. Ale ta jest lepsza – żartuje Kotala, podkreślając, że nawet w przypadku zalania jednej części, woda nie przedostanie się do pozostałych komór.
Podróż wiosłowa to jednak nie tylko wyzwanie fizyczne. Kotala musi zadbać o logistykę, zaopatrzenie w wodę i żywność na kilka miesięcy samotnej żeglugi. – Na Atlantyku będę, niestety, 4 miesiące, może troszkę dłużej, w zależności jaką trasę wybiorę. A Pacyfik jest cholernie duży, aż za duży. I na Pacyfiku niestety spędzę ponad rok czasu – mówi.
Aby przetrwać, Kotala potrzebuje odsalarek – urządzeń, które z wody morskiej produkują wodę pitną. – To jest taki jeden ważny koszt, plus jedzenie. Pacyfik jest ogromny, ale na przykład na Hawajach można będzie doładować to jedzenie – tłumaczy podróżnik.
Dariusz Kotala nie ukrywa, że po zakończeniu wyprawy chciałby Złotoryjankę sprowadzić do swojej rodzinnej miejscowości i uczynić z niej atrakcję turystyczną. – Mam nadzieję, że z Azji, gdzie wyląduje po Pacyfiku, trafi do Złotoryi i będzie wspaniałą atrakcją – mówi z entuzjazmem.
Kotala jest pewien jednego – jego wyprawa to nie tylko osobisty cel, ale także okazja, by inspirować innych do podejmowania wyzwań, łamania barier i przekraczania własnych granic. Jak sam mówi: – Tylko siła własnych mięśni. Tutaj nie ma silnika, nie ma żagla. Taka jest idea, przy pomocy własnych sił dookoła świata.
(LUK)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz