Po mszy św. w intencji Polaków zamordowanych na Wołyniu przez ukraińskich nacjonalistów w 1943 roku. Która odbyła się w niedzielę (9.07.), wczoraj (11.07.) na cmentarzu w Brzostowie, pod pomnikiem ofiar OUN – UPA, odbyły się główne uroczystości obchodów 80. rocznicy zbrodni wołyńskiej.
Organizatorami pierwszych były Stowarzyszenie Głogowska Edukacja Kresowa i Towarzystwo Ziemi Głogowskiej. zorganizowały dziś uroczystości związane z 80. rocznicą ludobójstwa na Wołyniu. Uroczystość odbyła z wojskową asystą honorową i wzięli w niej udział przedstawiciele władz miasta i powiatu, radni, przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz przede wszystkim głogowianie - Polacy wypędzeni z terenów Kresów i ich potomkowie.
Te obchody są niezwykle ważne. W kontekście naszej historii, ale również w kontekście toczącej się wojny na Ukrainie. Wszyscy chcemy, aby Ukraina wygrała wojnę z Rosją. Dążymy do pojednania. Ale ono nie jest możliwe bez spoglądania w przeszłość. Ważne, abyśmy wiedzieli skąd przychodzimy. 50 procent mieszkańców Dolnego Śląska wywodzi się z Kresów. Powinniśmy być z tego dumni. W PRL-u bardzo konsekwentnie wymazywano z naszej świadomości to, że Kresy są istotne dla naszej tożsamości. Dziedzictwo niemieckie w Głogowie jest wartością, ale nasze pochodzenie kresowe jest kluczowe. Musimy wiedzieć skąd jesteśmy
- powiedział dr Jan Walczak, prezes Głogowskiej Edukacji Kresowej.
Wieczorem pod tym samym pomnikiem, podczas drugiej uroczystości zorganizowanej przez Stowarzyszenie Patriotyczny Głogów, spotkało się około 40 osób. Jak podkreślił Mariusz Jabłoński, stowarzyszenie organizuje tę uroczystość od 10 lat i zawsze o tej samej porze. Wieczorem, by hołd ofiarom tej zbrodni mogły oddać także osoby pracujące, pozbawione możliwości uczestnictwa w uroczystościach odbywających się w godzinach wcześniejszych.
Zebraliśmy się żeby wspomnieć zbrodnię wołyńską zwaną „krwawą niedzielą”. Była to kulminacja ludobójstwa, do którego doszło na terenie Wołynia i Małopolski Wschodniej. Spotykamy się, żeby oddać hołd pomordowanym Polakom, zapalić im świeczkę i porozmawiać o tej strasznej historii
- mówił Mariusz Jabłoński.
- Zarazem, po raz pierwszy wspomnimy Narodowy Dzień Pamięci Męczeństwa Wsi Polskiej, który obchodzony jest od pięciu lat, a w Głogowie będzie obchodzony po raz pierwszy. W rocznicę pacyfikacji wsi Michniów w nocy z 12 na 13 lipca 1943 roku, wspominamy polską wieś, która doznała wielkich cierpień od Niemów podczas drugiej wojny światowej. Chcielibyśmy, by kolejne uroczystości upamiętniające męczeństwo wsi polskiej odbywały się u nas rok rocznie, ale już w w swoją prawdziwą datę – 12 lipca. Mamy rok na to, by przygotować tablicę pamiątkową i znaleźć dla nie odpowiednie miejsce
- dodał.
Jabłoński podkreśla, że męczeńska śmierć kilkudziesięciu tysięcy Polaków na Wołyniu jest upamiętniona krzyżem, rzadziej pomnikiem na mogile w niespełna 150 miejscowościach.
W około 1350 miejscowościach na Wołyniu, gdzie z rąk OUN-UPA zginęli Polacy nie ma znaku krzyża na mogile i nie ma w większości mogił Polaków
- przypomniał, że kilka dni temu arcybiskup Światosław Szewczuk, zwierzchnik ukraińskiego kościoła greko – katolickiego uczestniczył w obchodach 80. rocznicy zbrodni wołyńskiej, które odbyły się w warszawskiej bazylice archikaterdralnej św. Jana Chrzciciela Z tej okazji odczytane zostało i podpisane wspólne orędzie przebaczenia i pojednania.
Jak powiedział Mariusz Jabłoński, Szewczuk mówił o zbrodni wołyńskiej jako „doświadczeniu, które jest tragedią obustronną” i pojednaniu, które jest „procesem leczenia ran”. Jabłoński przypomniał jednak wystąpienie arcybiskupa sprzed czterech lat w Samborze, gdzie poświęcił on krzyż bojowników OUN-UPA – ofiar nazizmu pochowanych na cmentarzu żydowskim w Samborze mówiąc o „chłopcach wzywających swoimi kośćmi”, tym samym, na którym leżą żydowskie ofiary żydowskiego pogromu zorganizowanego przez OUN-UPA, będącego kontrowersyjną i wstydliwą częścią historii Ukrainy.
Wydaje mi się, że Ukraińcom nie zależy na prawdziwym pojednaniu i powiedzeniu „przepraszam”, bo musieliby się wyprzeć części swojej historii, którą zbudowali na historii Bandery i OUN-UPA. To miej prywatne przeświadczenia, może błędne. Miejmy nadzieję, że wojna, która trwa na Ukrainie da Ukraińcom, do zrozumienia, że gdy giną ludzie, to cierpi naród. Gdy ginęli Polacy na Wołyniu, to cierpiał cały nasz naród. Należy nam się, jako narodowi to, byśmy mogli – jak uczy kościół katolicki, pogrzebać swoich zmarłych, co do tej pory się nie udało, a minęło już 80 lat. Miejmy nadzieję, że kiedyś to nastąpi. Choć słyszałem dziś w radiu wypowiedź jakiegoś profesora, którego nazwiska nie zapamiętałem, że jeśli nawet strona Ukraińska zgodzi się dziś na ekshumacje i cmentarze, to tak naprawdę nie wiemy już nawet gdzie szukać
- stwierdził Mariusz Jabłoński.
(EI)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz