Tadeusz Janusz obchodzi w tym roku 50 – lecie pracy oraz jubileusz małżeństwa. Z żona Elżbietą byli obecni na uroczystości złotych godów w ratuszu w Głogowie, choć w tym roku są małżeństwem już dokładnie 51 lat. To dla nich niezwykła rocznica.
Ślub brali w miejscowości Bardo koło Kłodzka, skąd pochodzi pani Elżbieta. To było w dniu otwarcia igrzysk olimpijskich w Monachium, 26 sierpnia 1972 roku. Mają swoją maksymę życiową, którą powtarzają za amerykańskim aktorem Richardem Gere'm: Pamiętaj, że twój wiek jest zawsze idealny. Każdy rok twojego życia jest wyjątkowy i cenny, i możesz go przeżyć tylko raz. Nie żałuj więc, że się starzejesz, bo to przywilej dostępny nie da wszystkich.
Doktor Tadeusz Janusz niedawno skończył 75 lat. 1 września minęło mu 50 lat pracy w zawodzie lekarza.
Ja nic nie zrobiłem, żyję normalnie. A że przeminęło 50 lat... Mogę powiedzieć, że daliśmy radę
– mówi skromnie o sobie i o żonie. Wciąż jest aktywny zawodowo. Pracuje w przychodni na os. Kopernik jako lekarz medycyny pracy. Codziennie przyjmuje pacjentów.
Poznali się z żoną na rajdzie studenckim w górach. On studiował medycynę, ona farmację. Pan Tadeusz był przewodnikiem, a pani Elżbieta uczestniczką rajdu. Trzy lata później stanęli na ślubnym kobiercu. W podróż poślubną wybrali się na obóz wędrowny w Pieniny i w Gorce.
Do Głogowa trafili tak jak wielu lekarzy w tamtych czasach. Dostali stypendium fundowane przez urząd wojewódzki w Zielonej Górze. Do wyboru mieli Gorzów, Skwierzynę lub Głogów. Wiadomo, wybrali nasze miasto. Oboje zaczęli pracę w głogowskim szpitalu.
To było 1 września 1973 roku. Rozpocząłem pracę w szpitalu w Głogowie na oddziale wewnętrznym, natomiast żona w szpitalnej aptece
wspomina Tadeusz Janusz. Na internie przepracował wiele lat, ale w tamtych latach lekarze dodatkowo pracowali w przychodniach. On zaczął pracę w przychodni hutniczej, a potem pracował też w różnych głogowskich przychodniach. Przez wiele lat robił także gastroskopię oraz był wykładowcą przedmiotów zawodowych w studium medycznym.
Wtedy tak było, że rano szło się do szpitala, a potem do przychodni
wspomina. Od lat pracuje w przychodni Konsylium.
Wszystko się zmienia, jest postęp, przeszczepy itp. a choroba, cierpienie i ból zostały. Można więc powiedzieć, że nic się nie zmieniło przez te lata, a tylko społeczeństwo się zestarzało. Wielu moich pacjentów znam od lat, przychodzą do mnie z różnymi schorzeniami. Z wiekiem – można powiedzieć, mają nowe – z którymi trzeba sobie radzić
mówi pan doktor. Razem z żoną mieszkają teraz w Jerzmanowej pod Głogowem. Mają troje dzieci oraz siedmioro wnucząt. Jeden z ich synów jest ordynatorem ortopedii w szpitalu w Głogowie, natomiast drugi po mamie został magistrem farmacji. Jedynie córka nie kontynuuje tradycji i zawodowo poszła w całkiem innym kierunku.
Ale za to mamy trzy wnuczki na studiach medycznych
mówi Tadeusz Janusz. Bardzo się z tego cieszy, ale...
Nie zazdroszczę młodym lekarzom pracy w tych czasach. Bo my mieliśmy trudno, ale nam nikt nie przeszkadzał
- wspomina. Uważa, że życie nie jest proste. Trzeba być otwartym na drugiego człowieka. Czasem zrezygnować z siebie. Być bardziej na MY niż na JA. To jest recepta na szczęście Elżbiety i Tadeusza Januszów.
(DN)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz