Zamknij

Remigiusz Mruk to wyjątkowy hutnik z Głogowa

15:10, 08.06.2024
Skomentuj

Remigiusz Mruk od 11 pracuje w Hucie Miedzi Głogów, jest kierownikiem działu technicznego w dziale głównego automatyka. Po pracy zajmuje się ekstremalnym hobby – driftem, czyli jazdą samochodem w kontrolowanym poślizgu. 

Kto nie wie, to wyjaśniamy, czym jest driftowanie. Przede wszystkim trzeba mieć specjalnie dostosowany samochód. 

Auto z napędem na tylne koła i zaspawanym mechanizmem różnicowym. Poza tym pomocny jest hydrauliczny hamulec ręczny

– tłumaczy pan Remik, specjalista w tej dziedzinie. Z takiego samochodu wyjmuje się wszystko co niepotrzebne, żeby było lżejsze. Przeważnie zostaje tylko fotel kierowcy. Powinien być kubełkowy, żeby kierowca dobrze wyczuwał auto jadąc na boku. Z okazji Dnia Hutnika sylwetkę Remigiusza Mruka (35l.) zaprezentowano na stronie „KGHM to my”, gdzie przedstawiani są wyjątkowi zdolni ludzie.

Przede wszystkim jest hutnikiem

Ukończył studia na Politechnice Wrocławskiej na wydziale elektroniki, a potem na wydziale mechanicznym, a w końcu MBA na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Mówi, że takie powiązania się sprawdzają w tym co robi w hucie.

Moja praca polega na utrzymaniu ruchu systemu automatyki. Mój dział zajmuje się także cyberbezpieczeństwem w sieciach przemysłowych

– opowiada.  - W czasie studiów we Wrocławiu zacząłem pracować w gastronomii i myślałem, że będę szukał właśnie tam pracy w branży – wspomina, jak niespodziewanie trafił do pracy w hucie.

Na praktyki studenckie. Po ich zakończeniu zdecydowałem, że trochę w niej popracuję i po kilku latach wrócę do Wrocławia

– śmieje się, że jednak całkiem inaczej to się ułożyło. Już jako młody chłopak zainteresował się driftingiem, czyli ekstremalnie szybką jazdą specjalnie przerobionym samochodem w poślizgu. Ale w pewnym momencie myślał, że z tego zrezygnuje.

W 2014 roku miałem poważny wypadek w drodze do pracy. To było z mojej winy – za szybko jechałem i wypadłem z drogi. Ledwo przeżyłem i też ledwo z tego wyszedłem

– przyznaje.

Komuś innemu w ogóle odechciałoby się jeździć samochodem

Ale nie jemu.

Byłem tak poważnie ranny, że o mało co nie zostałem okaleczony na całe życie. W głogowskim szpitalu chcieli mi uciąć nogi, gdyż uważali, że nie ma innego wyjścia. Ale dzięki dobrej woli lekarzy z wrocławskiego szpitala oraz bardzo dobremu sprzętowi, jak widać chodzę, a przede wszystkim jeżdżę samochodem. Jestem sprawny

– mówi. Jeszcze kiedy leżał na SOR - ze w szpitalu postanowił, że nie usiądzie już nigdy za kierownicą, lecz jak tylko został wybudzony po dwóch tygodniach ze śpiączki, to zmienił zdanie.

Jeszcze będąc w szpitalu zacząłem szukać kolejnego samochodu, bo ten poprzedni całkowicie rozbiłem

– przyznaje. Uwielbia BMW – takie zniszczył i takie znów sobie kupił, tyle że mocniejsze. Prosto z wózka dla niepełnosprawnych przesiadł się za kierownicę.

Od tamtej pory jeżdżę spokojnie i bezpiecznie. Już żadnego samochodu nie rozbiłem

– zapewnia. No chyba że driftuje... 

Drift pokochał jak nic innego

Co czuje człowiek jadąc 150 kilometrów na godzinę i zaciągając ręczny? Pełną ekscytację, cudowny zapach benzyny i palącej się opony

– opowiada o swojej fascynacji. Zaczynał od amatorskich rajdów off-roadowych. Teraz próbuje swoich sił w drifcie. W okolicy Głogowa nie ma odpowiednich torów do treningów, musi więc jeździć na zamknięte tory wyścigowe. Najbliższe są w Krzywej, Tomaszowie koło Szprotawy, ale czasem trzeba gdzieś dalej pojechać. Ma dwa auta do takiej jazdy: BMW 192 KM do trenowania, a jest w trakcie budowania samochodu na tor wyścigowy: BMW z silnikiem turbodoładowanym. Będzie miało aż 500 KM po jego przeróbkach.

Są to stare auta z bardzo mocnymi silnikami. Jazda takim samochodem w drifcie daje dużo frajdy

– zapewnia. Bardzo dużo opon się zdziera na treningach i bardzo dużo benzyny zużywa do takiej jazdy.

Na jeden trening biorę siedem zestawów opon. Podczas jednego treningu zużywam 14 opon

- uspokaja, że oczywiście są to opony używane w dobrym stanie, ale na zawody już muszą być nowe, żeby dłużej wytrzymały, gdyż w czasie driftu potwornie się ścierają. Poza tym samochód jadąc na maksymalnych obrotach zużywa... ok. 30 litrów benzyny na 40 kilometrów.

Oczywiście na treningu

– podkreśla pan Remik. Taki trening co najmniej raz w miesiącu musi być. Jego największym marzeniem jest wystartować w najwyższej lidze w Europie, której finał odbywa się na Stadionie Narodowym w Warszawie. - Szukam sponsora - mówi Remigiusz Mruk. 

(DN)

 
 
 
 
 
 
 
 
(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

:) :)

0 0

Debeściak!

12:17, 09.06.2024
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%